Wyścig na torze Spa okazał się absolutnie nieprzewidywalny. Głównie dlatego, że do niego nie doszło w normalnej formie.
Tegoroczne Grand Prix Belgii zostało uzależnione od pogody, która nie była łaskawa. Wyścig miał ruszyć o godzinie 15:00, ale do wieczora nie udało się wystartować. Podjęto decyzję o zmianie formuły i realizacji 60-minutowych zmagań. O godzinie 18:17 odbyła się próba wznowienia, ale strugi deszczu nie ułatwiały zadania.
Bolidy ruszyły za samochodem bezpieczeństwa. Szybko okazało się, że warunki są za trudne. Maszyny przebywały na torze niemal 12 minut. W końcu ponownie pojawiła się czerwona flaga i wszyscy wrócili do boksów. Zbliżała się godzina 19:00 i dalej nie było wiadomo, jak skończy się ten dzień. Zmrok był jednak coraz bliżej. Warto dodać, że czas nie został wstrzymany. Istniała więc szansa, że kierowcy będą uczestniczyć w czymś w rodzaju sprintu.
Niestety, nie udało się zrealizować nawet krótkiego wyścigu. Podjęto decyzję o przeniesieniu kolejności, która została ułożona na dwóch okrążeniach za samochodem bezpieczeństwa:
- Max Verstappen
- George Russell
- Lewis Hamilton
- Daniel Ricciardo
- Sebastian Vettel
- Pierre Gasly
- Esteban Ocon
- Charles Leclerc
- Nicolas Latifi
- Carlos Sainz
- Fernando Alonso
- Valtteri Bottas
- Antonio Giovinazzi
- Lando Norris
- Yuki Tsunoda
- Mick Schumacher
- Nikita Mazepin
- Lance Stroll
- Kimi Raikkonen
- Sergio Perez
Za fundament posłużyły kwalifikacje i wszystkie wydarzenia, które odbyły się po nich. Pechowcami okazali się Perez i Norris. Pierwszy rozbił bolid na okrążeniu wyjazdowym i mimo że mechanicy zdążyli go naprawić, nie miał szans, by nadrobić pozycje. Drugi natomiast dostał karę za zmiany w układzie napędowym spowodowane wczorajszym rozbiciem i też wylądował poza dziesiątką.
Mimo okoliczności, o świetnym dniu może mówić Russell oraz Latifi. Obaj znaleźli się w strefie punktowej. Tuż za nią był Alonso, Bottas i Giovinazzi.