Subaru to marka legendarna, ale nie ma wątpliwości, że Lamborghini jest kilka półek wyżej. Odzwierciedla to nie tylko historia, ale też aktualna gama.
U japońskiego producenta próżno szukać emocji, a u tego włoskiego – trudno od nich się uwolnić. To też pokazuje, że mamy do czynienia z dwoma zupełnie różnymi tworami, których porównanie produktów wydaje się bez sensu.
I rzeczywiście, szukanie w tym logiki jest złudne. Nie wszystko w świecie motoryzacji musi mieć uzasadnienie, które przekona purystów. Najważniejsze jest to, że fani czterech kółek i tak chętnie obejrzą taki materiał. Ale do rzeczy…
Oto żółte Subaru Impreza w wersji kombi, które uległo kilku istotnym modyfikacjom. Autor projektu założył sobie ograniczenie budżetu do 15 tysięcy funtów. To sporo, ale przy cenie włoskiego supersamochodu i tak wypada blado.
Impreza zyskała mocniejsze sprzęgło, gwintowane zawieszenie, opony semi-slick, wydajniejsze hamulce oraz przestrojony silnik, który generuje teraz 300 koni mechanicznych. A, jest jeszcze nowa nazwa: Bananaru. Raczej nie budzi respektu.
Lamborghini Murcielago nie należy do najnowszych modeli marki, ale wciąż prezentuje się imponująco, a przy tym skrywa duży potencjał. Pytanie tylko, czy jest w stanie wygrać na torze z japońskim kombi o mocy 300 koni mechanicznych? Brzmi jak bułka z masłem.
Nitka toru jest jednak wąska i przewaga mocy może zostać wyeliminowana. Istnieje również coś takiego, jak zachowawcza jazda, która w przypadku znacznie droższego samochodu wydaje się znacznie bardziej prawdopodobna.
Jaki był wynik tego porównania? Wszystko zdradza poniższe nagranie, dlatego zachęcamy, by je obejrzeć. Wydaje się jednak, że rezultaty mogą niektórych zaskoczyć.