w

Czy auta elektryczne są ekologiczne? Szwedzi ujawnili, że nie jest tak kolorowo…

Samochody elektryczne mają być przyszłością motoryzacji. Nie emitują CO2, dlatego wielu twierdzi, że są przyjazne dla środowiska. Sprawa jest jednak bardziej złożona i nieoczywista.

Szwedzi, będący bardzo transparentnymi ludźmi, pokazali wszystkim, jak to wygląda po uwzględnieniu  kluczowych czynników. Za przykład wzięli swój własnych projekt – Polestara 2. Dla tych mniej wtajemniczonych warto dodać, że jest to marka należąca do Volvo, która ma przyciągać zwolenników nowoczesnego stylu i dynamicznej jazdy.

Tuż obok elektrycznego auta postawiono Volvo XC40 z silnikiem benzynowym. Badacze podeszli kompleksowo do sprawy i zaczęli od analizy procesów produkcyjnych. Jak się szybko okazało, stworzenie Polestara 2 wymaga wyemitowania 24 ton CO2. Z kolei kompaktowy SUV na etapie powstawania generuje 14 ton dwutlenku węgla.

To naprawdę ogromna różnica. Skąd się wzięła? Model elektryczny potrzebuje wydajnych akumulatorów, których wykonanie jest bardzo nieprzyjazne środowisku. Krótko mówiąc, żeby było ekologicznie, najpierw musi być odwrotnie.

Następnym krokiem była analiza danych technicznych. Wynika z nich, że Volvo XC40 z silnikiem benzynowym emituje 163 g CO2/km. Polestar 2 jest zero-emisyjny, dlatego może nadrobić straty podczas jazdy. Ile mu to zajmie? Jeżeli energia pochodząca z ładowarek byłaby produkowana tylko i wyłącznie w sposób ekologiczny, to auto potrzebowałoby około 50 tysięcy kilometrów przebiegu, żeby zaczęło to być „środowiskowo opłacalne”.

Nie jest jednak tajemnicą, że w mało którym miejscu na ziemi korzysta się tylko z energii odnawialnej. W trybie mieszanym (prąd eko, prąd z węgla), konieczne będzie pokonanie 80 tysięcy kilometrów.

Mówimy jednak o dość idealistycznym scenariuszu, który zakłada, że nie dojdzie do uszkodzenia baterii. Może tak się stać, gdy zdarzy się awaria, kolizja lub wypadek. W takich okolicznościach pozostanie już tylko utylizacja modułu, co znowu odbije się na środowisku.

A zatem… Czy elektryki mają sens z perspektywy ochrony planety? Jeżeli korzystamy jedynie z energii, którą wygenerowało słońce bądź elektrownia wiatrowa i pokonamy przynajmniej 50-80 tysięcy kilometrów, to tak, mają sens. W innych okolicznościach jest to wątpliwe. Z kolei patrząc na to stricte praktycznie, ich tempo ładowania, zasięgi i dostępna infrastruktura pozostawiają wiele do życzenia.

Ukłony dla Szwedów, którzy pokazali, ze elektryczne napędy mają swoją ciemną stronę (etap produkcji) i szarą stronę (źródła ładowania). Poza tym wciąż kosztują naprawdę dużo. Nie można więc od razu skazywać aut spalinowych na pożarcie. Jeżeli znikną z rynku, to może okazać się, że gdzieś tam w głębi kryje się drugie dno.

Źródło: Autocar

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Na niemieckich rejestracjach czuli się bezkarni – zaatakowali kierowcę z rodziną

Audi sprzedaż 2020

70 km zasięgu na samym prądzie! Nadjeżdża nowe Audi A3 Sportback 40 TFSI e