Zmiany w przemyśle technologicznym mogą nieść za sobą pewne konsekwencje – nie zawsze te pozytywne. Wiele zależy od polityki konkretnych rządów, choć z perspektywy całej planety nie ma to większego znaczenia.
Cmentarze aut elektrycznych to wątek, o którym już wspominaliśmy. Wydaje się, że największy problem w tym zakresie dotyczy Chin. Opisywaliśmy już podobne historie, choć tak naprawdę bardzo trudno dotrzeć do genezy.
Dziennikarze i youtuberzy tworzyli już materiały na ten temat. Pierwsze z nich zaczęły powstawać w 2019 roku. Mimo upływu czterech lat, sytuacja nie została rozwiązana. Wręcz przeciwnie, problem staje się coraz większy.
Obraz jest zazwyczaj niepokojący. Gdzieś na środku pola, daleko od cywilizacji, znajdują się tysiące samochodów. Warto dodać, że część z nich jest używana, a druga część – zupełnie nowa. Jako że wokół aut wyrastają rośliny, można założyć, że ich przyszłość nie jest optymistyczna.
Cmentarze aut elektrycznych – zagwozdka rynku
I tu przechodzimy do tematu dotyczącego chińskiego rynku. Pamiętajmy, że tamtejsze normy i koszty produkcyjne wyraźnie obniżają ceny pojazdu na prąd. To też sprawia, że ich podaż jest znacznie większa, niż w Europie.
W pewnym momencie podaż zaczęła wyraźnie przewyższać popyt. Ogromne znaczenie miał także rozwój technologii i szybka utrata konkurencyjności. Ten drugi problem przypomina nieco rynek RTV i AGD, gdzie dwuletnie produkty są wypierane przez nowe – lepiej wyposażone i bardziej wydajne.
Ciekawym wątkiem jest także rynek rowerów elektrycznych. Chodzi przede wszystkim o te na wynajem. W Chinach powstało mnóstwo firm oferujących tę usługę. Przesyt rynku sprawił, że część z nich trafiła na podobne cmentarze i nie ma pomysłu, co z nimi zrobić.
Wróćmy jednak do samochodów. Wśród nich są używane auta, które wcześniej również były do wynajęcia „na minuty”. Liczne dopłaty rządowe promujące takie rozwiązania zostały ucięte w okolicach 2019 roku i właśnie wtedy okazało się, że opłacalność biznesu wyraźnie spadła.
>Toyota twierdzi, że auta elektryczne mogą przynieść złe skutki dla planety
Dziś Chiny stanowią 60 procent globalnego rynku pojazdów elektrycznych. Liczba producentów oferujących takie produkty spadłą jednak z blisko 500 (2019 rok) do mniej więcej 100 (2023), co wciąż jest ogromną liczbą.
Jak stwierdził Bloomberg, porzucone pojazdy elektryczne to „uderzające przedstawienie nadmiaru i marnotrawstwa”. I trudno się nie zgodzić. Niedawny film z Inside China Auto pokazuje, że 5- lub 6-letnie auta elektryczne są już uznawane za przestarzałe i nie nadają się do oferowania w wynajmie „na minuty”.
Co ciekawe, cmentarze aut elektrycznych są też używane jako tymczasowe miejsce pobytu zupełnie nowych egzemplarzy. Dotyczy to również renomowanych producentów takich jak Toyota. Być może chodzi o brak dostępności komponentów, co wciąż jest dużym problemem. Nie można wykluczyć także zmniejszonego popytu, który wynika z coraz droższego życia w wielu zakątkach świata.