Samochody z Chin traktowane są u nas z przymrużeniem oka. Na ich wizerunek miały wpływ przede wszystkim słabe wyniki w testach zderzeniowych.
Producenci z tego azjatyckiego państwa poczynili jednak postępy, które stopniowo przybliżają ich modele do renomowanych konkurentów. Chiński minivan w teście łosia pokazuje, że jest już naprawdę nieźle. Warto dodać, że zarówno prezentowane auto, jak i inne produkty tej marki, są dostępne w Polsce.
Cóż to takiego? Nazywa się Maxus Euniq 5 MPV i jest kompaktowym minivanem z siedmiomiejscową kabiną. Pod względem stylistycznym nie odbiega od innych tego typu pojazdów. Jego jakość też nie budzi zastrzeżeń.
Warto dodać, że auto jest dostępne wyłącznie z napędem elektrycznym generującym 177 koni mechanicznych. Tyle wystarczy, by osiągać setkę w 9,5 sekundy. Bateria zintegrowana z silnikiem ma 53 kWh i pozwala na pokonanie do 356 kilometrów (cykl miejski) na jednym ładowaniu.
Chiński minivan – test łosia
Maxus Euniq 5 MPV waży 1810 kilogramów, co może utrudnić zadanie. Jeżeli chodzi o koła, to prezentowana sztuka posiada 17-calowe felgi i opony Continental UltraConcact UC6 215/55.
Duża masa własna i wysokie nadwozie nie zwiastuje niczego dobrego, ale okazało się, że chiński minivan radzi sobie lepiej, niż można było przypuszczać. Maksymalna prędkość dla czystego przejazdu wyniosła 76 km/h.
Warto dodać, że przydało się tutaj aktywowanie systemu odzyskiwania energii z hamowania. Przy 77 km/h doszło do strącenia pachołka. Co istotne, nawet przy 82 km/h udaje się opanować auto.
Jak można dostrzec w oficjalnym cenniku. Maxus Euniq 5 MPV to wydatek 222 900 złotych brutto. Czy zdobędzie zainteresowanie polskich klientów? Jeżeli zwiększy się rozpoznawalność marki, to ma jakieś szanse.