Zwykli, nieświadomi Rosjanie w końcu muszą zrozumieć, że te wszystkie historie opowiadające o wyzwalaniu Ukrainy to bajki dla ograniczonych.
Pomoże w tym BMW, które dołącza do zacnego grona firm wstrzymujących i blokujących jakiekolwiek ruchy w Rosji. Nie będzie ani produkcji, ani sprzedaży. Jeżeli dorzucimy do tego zbliżoną strategię marki Adidas, to możemy wywnioskować, że styl moskiewski zostanie poważnie zagrożony.
Decyzja bawarskiej marki nie jest opłacalna z perspektywy biznesowej, ale pieniądze nie zawsze są najważniejsze. Zachód powoli zaczyna to rozumieć i postawa wobec Ukrainy wydaje się coraz skuteczniejsza i mocniejsza.
Problemy dla Europejczyków
Nie jest tajemnicą, że zakłady BMW w Kaliningradzie wytwarzały auta również na rynki zachodnie. To oznacza, że dostawy mogą być znacznie mniejsze, niż dotychczas. Podejrzewamy więc, że oczekiwanie na samochód zostanie wydłużone.
Sytuacja jest oczywiście poważna i konsekwencje będą coraz bardziej odczuwalne – także dla krajów rozwiniętych Starego Kontynentu. Należy jednak wziąć pod uwagę to, że i tak dochodziłoby do coraz większej eskalacji konfliktu, a Putin mógłby nie zatrzymać się na Ukrainie.
Gdyby doszło do wojny z krajami NATO (co wciąż nie jest wykluczone), to wszystko byłoby jeszcze droższe. To niestety nieuniknione w takich sytuacjach. Cena za walkę z tyranem bywa bardzo wysoka, ale to i tak lepsze, niż kapitulacja.