Znany tuner wziął na swój warsztat topową wersję największego, pięciodrzwiowego coupe z Ingolstadt.
I tym sposobem powstało Audi RS7-R ABT. Samochód, który ma spełniać jeszcze większe oczekiwania poszukiwaczy emocji premium. Czy wywiązuje się z tego zadania? To już kwestia indywidualnej oceny.
Za pakietem przemawia unikatowość. Powstanie tylko 125 egzemplarzy z myślą o Ameryce Północnej. Jeszcze nic nie mówi się o Europie. Biorąc pod uwagę liczbę jeżdżących RS7, to naprawdę niewielka wartość, która powinna spodobać osobom chcącym się wyróżniać.
Audi RS7-R – niewiele za wiele
Samochód został zmodyfikowany pod względem stylistycznym, ale nie są to zmiany, które można nazywać gruntownymi. Raczej użylibyśmy stwierdzenia „podkreślenie sylwetki” – chyba najlepiej oddaje stan faktyczny. Uwagę zwracają wstawki z włókna węglowego, ale nie są one przesadnie inwazyjne. I to akurat dobrze.
Pod maską jest oczywiście silnik V8, który seryjnie generuje 591 koni mechanicznych. Ta godna wartość kierowana jest na obie osie za pośrednictwem ośmiobiegowego automatu. Prezentowana sztuka ma jednak zmienioną mapę komputera sterującego. Dzięki temu jej potencjał to 691 koni mechanicznych. Nie zabrakło także zmodyfikowanego układu wydechowego.
No dobra, ile kosztuje Audi RS7-R w tej konfiguracji? 38 990 dolarów, co przy aktualnym kursie (4,32) oznacza wydatek 168 436 złotych. Krótko mówiąc, trzeba zrezygnować z dobrze wyposażonego Passata prosto z salonu, by dostać trochę estetycznych akcentów zewnętrznych i wewnętrznych oraz 100 dodatkowych koni.