Niemieckie sedany z lat 80. są dziś gratką dla kolekcjonerów. Zadbane egzemplarze potrafią kosztować naprawdę sporo, nawet jeśli nie są topowo wyposażone.
Ten egzemplarz Audi 200 Turbo jest swego rodzaju rodzynkiem. Po pierwsze, zachowany jest w pięknym stanie. Brązowy lakier, wieloramienne felgi i lekko obniżone zawieszenie to zestaw tworzący okazałą całość. Po drugie, auto skrywa potencjał, którego raczej nikt się nie spodziewa.
Zanim jednak o szczegółach technicznych, warto wspomnieć w kilku zdaniach o historii tego modelu. Wszystko zaczęło się w 1979 roku, kiedy „dwusetka” zaczęła być produkowana. Wersja Turbo dołączyła do gamy cztery lata później. W topowej konfiguracji oferowała 220 koni mechanicznych, które były generowany z jednostki o pojemności 2,2 litra.
Jak sklasyfikować ten model? Mówiąc krótko, było to podrasowane Audi 100, czyli wariant dla bardziej wymagających. Jego współczesnym odpowiednikiem mogłoby być na przykład Audi S7.
Audi 200 Turbo na sterydach – co za potwór!
Wróćmy do prezentowanego egzemplarza. Pochodzi on z 1990 roku i bazuje on na flagowej, 20-zaworowej wersji silnikowej, czyli tej, o której wspomnieliśmy wyżej. Został jednak wyraźnie podkręcony, co jest zasługą bardziej wydajnego doładowania, zmodyfikowanego wydechu i innych istotnych elementów osprzętu jednostki napędowej.
>Audi TT RS na niemieckiej autostradzie. Lepiej zjedź mu na prawy pas (wideo)
Jaki jest tego efekt? Dokładnie 480 koni mechanicznych. Taka wartość nawet dzisiaj robi wrażenie. Według danych technicznych, seryjne auto potrafi osiągać setkę w 6,6 sekundy i rozwijać prędkość maksymalną sięgającą 242 km/h. Biorąc pod uwagę zakres modyfikacji, należy spodziewać się setki w mniej, niż 4 sekundy i znacznie wyższej prędkości maksymalnej (jeżeli skrzynia została odpowiednio zestopniowana).
Biorąc pod uwagę wiek konstrukcji, nietrudno się uśmiechnąć. Ktoś włożył sporo pracy i serca, by doprowadzić Audi 200 Turbo do takiej formy. I za to należą się bardzo niskie ukłony. Taki sleeper to złoto!
Poniżej znajduje się nagranie, które pokazuje, co ten samochód potrafi. Materiał został nakręcony na niemieckiej autostradzie pozbawionej ograniczeń prędkości. Przepisy nie zostały więc złamane, ale i tak zalecamy, by nie powtarzać takich wyczynów, bo są one zwyczajnie niebezpieczne. Przy takich prędkościach nie ma za wiele czasu na reakcję w nagłej sytuacji. Zawsze należy mieć to na uwadze.