Zgodnie z przewidywaniami, wyścig w Stambule był… nieprzewidywalny. Już pierwszy trening zdradził, że będzie emocjonująco.
Bardzo śliska nawierzchnia nie została wystarczająco nagumowana, by samochody mogły uzyskać właściwy poziom przyczepności. Według niektórych specjalistów w takiej sytuacji nie powinno dochodzić do wyścigu. Mimo tego zdecydowano się kontynuować.
Problemy pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji. Podczas dojeżdżania do pół startowych rozbił się Giovinazzi. Z kolei Russell wpadł w poślizg jeszcze w alei serwisowej. Właśnie z tego miejsca wystartował do wyścigu – razem z Gasly’m i Latifim.
Warto dodać, że różnice w starcie były znaczne, co miało związek z asfaltem. Prawa strona okazała się bardziej wymagająca z powodu mokrej nawierzchni. Lewa już się przesuszała, co dawało przewagę połowie kierowców.
Wielka niewiadoma
Od początku były kłopoty nie tylko z przyczepnością, ale też widocznością. Świetny start Strolla zaowocował utrzymaniem pozycji. Ocon i Bottas wypadli poza tor już na pierwszym zakręcie. Świetnie ruszył Sainz, który błyskawicznie awansował o 6 pozycji.
Co ciekawe, Kanadyjczyk na czele stawki utrzymywał swoją pozycję i na 4. okrążeniu miał przewagę niemal 6 sekund nad kolegą z zespołu. Szybko wyznaczył też najszybsze okrążenie. Zaskakująco dobrze radził sobie Vettel, który długo bronił 3. lokatę przed Verstappenem.
Walka w czołówce
Potem było spokojniej. Mniej więcej 1/4 dystansu wyścigu przebiegała bez większych przygód. Kierowcy Racing Point oraz Max Verstappen odjechali reszcie stawki. O czwartą lokatę walczyli natomiast Vettel, Hamilton i Albon. Na 14 okrążeniu odpadł Giovinazzi, który miał problemy techniczne z bolidem. Szkoda, bo były realne szanse na punkty. To wydarzenie spowodowało aktywowanie wirtualnego „safety cara”. Większość kierowców korzystało już z opon przejściowych (Intermediate).
Verstappen zaczął walczyć o drugą lokatę, ale wpadł w poślizg i na 19. kółku stracił kilka pozycji. Na szczęście nie rozbił się, choć niewiele brakowało, bo prędkość była bardzo wysoka. Wtedy też został ściągnięty do boksu po nowe opony.
Połowa wyścigu – stabilizacja
Przewaga Strolla zaczęła topnieć, ale wciąż utrzymywał bezpieczny dystans do Pereza. Na pechu Verstappena korzystał natomiast Albon, który jechał na trzeciej pozycji. Kolejne miejsca zajmowali Vettel, Hamilton, Ricciardo, Sainz, wspomniany Verstappen, Leclerc i Magnussen. Liczba kierowców w stawce cały czas była taka sama – wciąż pozostawało 19. bolidów na torze. Na 34. okrążeniu błąd popełnił Albon – wpadł w poślizg. Chwilę później zjechał zrobić pit stop. Skorzystał na tym Hamilton, który awansował na czwartą pozycję (Vettel zjechał do boksu).
Perez zaczął nadrabiać straty i kierowców Racing Point dzieliła zaledwie sekunda. Wtedy też podjęto decyzję o wymianie opon u Strolla. Perez został wyprzedzony przez Hamilotna. Stroll wyjechał 16 sekund za nimi. Tracił także sekundę do trzeciego Verstappena.
Im suchszy tor, tym szybszy Hamiltion
Stroll zaczął tracić tempo i został wyprzedzony przez obu reprezentantów Ferrari oraz Albona. Chwilę później minął go także Sainz. Wtedy też pozostało 16 okrążeń do końca. Na 43. kółku z rywalizacji został wycofany Latifi – bez kłopotów dotarł do boksu.
Tor zaczął nabierać temperatury, a wody było coraz mniej. W takich warunkach wszystko zaczęło wracać do „normy” tego sezonu. Brytyjczyk utrzymywał pierwszą pozycję i (mimo jednego pit stopu mniej) zwiększał przewagę nad resztą stawki. Na dziesięć okrążeń przed końcem było już wiadomo, że Hamilton walczy o zwycięstwo.
Na pięć okrążeń przed końcem pojawił się komunikat na temat nadchodzącego oberwania chmury. To mogło zamieszać w stawce. Zespoły zaczęły przygotowywać opony na samą końcówkę, ale ostatecznie obyło się bez wizyt w alei serwisowej. Mercedes dowiózł zwycięstwo.
W takiej kolejności dotarła na metę pierwsza dziesiątka:
- Lewis Hamilton
- Sergio Perez
- Sebastian Vettel
- Charles Leclerc
- Carlos Sainz
- Max Verstappen
- Alexander Albon
- Lando Norris
- Lance Stroll
- Daniel Ricciardo
Podejrzewamy, że nikt u bukmacherów nie przewidział takich rezultatów. Owszem, wygrana wielokrotnego mistrza świata na pewno nie zaskakuje, ale drugie miejsce Pereza oraz trzecie Vettela – już tak. Wszyscy przewidywali świetne wyniki Mercedesa i Red Bulla. Tymczasem Bottas dotarł poza strefą punktową, a Verstappen i Albon nie zdołali utrzymać pozycji w pierwszej piątce.