w ,

Top 5 Krzemińskiego: miejskie crossovery (2017)

Miejskie crossovery podbijają naszą motoryzacyjną planetę. Nie jestem ich wielkim zwolennikiem, ale rynek pokazuje, że ich obecność ma spory wpływ na wyniki sprzedaży wielu marek. Które z modeli warto wyróżnić? Poznajcie moją subiektywną „piątkę”. Już teraz mogę jednak zdradzić, że wybór był niezwykle trudny, bo konkurencyjność w tym segmencie jest niezwykle duża. Kolejność, jak zwykle, jest losowa.

1. Citroen C3 Aircross
Francuski debiutant ma wiele argumentów, by zostać rynkowym przebojem. Przede wszystkim od razu wiadomo, jaką markę reprezentuje. Citroen wrócił bowiem do „inności”, która przyciąga wielu nowych klientów szukających wyróżnienia z tłumu. Auto otrzymało atrakcyjnie narysowaną karoserię, którą zdobią liczne obłości i ciekawie zaprojektowane oświetlenie. Warto dodać, że oferta obejmuje spore możliwości personalizacji, co jeszcze wyraźniej kształtuje target Aircrossa. Jeśli miałbym wybierać, postawiłbym na benzynowy silnik z rodziny Puretech o mocy 130 KM zintegrowany z 6-biegowym manualem. Łączy on bardzo dobre maniery ze skromnym apetytem i przyzwoitą dynamiką.

2. Toyota C-HR
Japońska firma długo zwlekała z wprowadzeniem na rynek miejskiego crossvera. Gdy jednak to zrobiła, od razu zrobiło się głośno. C-HR jest najodważniejszą stylistycznie Toyotą ostatnich lat. Należy przy tym zaznaczyć, że owa odwaga idzie w parze z urodą, która trafia w gusta zarówno Pań, jak i Panów.

 

Nie bez znaczenia jest także fajnie zaprojektowany kokpit, który pasuje do charakteru auta. Tutaj wybór jest prosty: hybryda oparta na benzynowym, 1,8-litrowym silniku (łączna moc to 122 KM), z którym współpracuje przekładnia bezstopniowa (CVT). Niewielu producentów oferuje w tym segmencie taką wersję, co warto docenić.

3. Kia Stonic
Kolejna nowość, która wzbudza duże zainteresowanie. Stonic nie przyspiesza bicia serca, ale nie wykazuje słabych stron w żadnej z istotnych w tej klasie dziedzin. Poprawnie wygląda, ma ergonomiczne wnętrze, przyzwoite ceny i bardzo dobre warunki gwarancyjne, z których koreańska marka słynie. Na przekór panującym trendom, postawiłbym na 110-konnego diesla i 6-biegową przekładnię manualną. To całkiem zgrany duet pozwalający na rozsądną dynamikę i bardzo oszczędną jazdę.

4. Mazda CX-3
Kolejna japońska propozycja nie należy do tanich, ale wygląda genialnie i oferuje wysoki poziom dopracowania. Mimo skromnej przestrzeni w kabinie, wykazuje się dorosłością w dziedzinach jakości i zaawansowania technologicznego. Atrakcyjną sylwetkę powinien uzupełniać silnik o godnej mocy. Co ciekawe, Mazda jako jedyna w segmencie oferuje 2-litrowego benzyniaka mogącego rozwijać 150 KM. Dostępny jest on z automatem, ale wybrałbym manual ze względu na znacznie lepszą dynamikę. Za rzadkość może również uchodzić napęd na obie osie będący wyposażeniem seryjnym topowej wersji silnikowej.

5. Renault Captur
W tym towarzystwie to rynkowy dinozaur, ale doceniany przez liczne grono klientów. Captur jest liderem sprzedaży w swojej klasie, co zawdzięcza m.in.: przyjemnie zaprojektowanej karoserii, możliwościom personalizacji, rozsądnej cenie i bogatej ofercie silnikowej. Poza tym, ostatnio przeszedł lifting lekko unowocześniający design i uzupełniający braki w wyposażeniu. Gdybym miał swobodę w wyborze, wskazałbym 120-konny silnik benzynowy o pojemności 1,2 litra uzupełniony przekładnią automatyczną EDC – komfort jazdy, rozsądna dynamika i akceptowalne zużycie paliwa.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Napadli na brazylijskiego piłkarza i ukradli jego Range Rovera (Video)

BMW 750Li xDrive – Gdy możesz, ale nie musisz…