Projekty tej dobrze znanej firmy są zazwyczaj bardzo kontrowersyjne i nie wszystkim przypadają do gustu. Tym razem nie było inaczej.
Oto Lamborghini Urus Mansory 2024. Włoski SUV otrzymał kolejny pakiet. Warto podkreślić, że to nie pierwszy projekt tego tunera w kontekście prezentowanego modelu. Tym razem jednak jest jeszcze bardziej odważnie.
Jesteśmy przekonani, że ciężko będzie spotkać drugi taki egzemplarz na ulicy. Nawet fani zwracania na siebie uwagi, którzy chcą błyszczeć w każdym momencie mogą czuć się zawstydzeni w takim samochodzie.
>Klasa S od Mansory. Przyspiesza, jak Aventador
Określenie „przesada” jest tu zdecydowanie trafione. Niektórzy mogą uznać, że to całkowity brak spójności, ale jest on tak szeroki, że paradoksalnie widać w tym wszystkim konsekwencję. Przejdźmy więc do rzeczy.
Lamborghini Urus Mansory 2024
Przez środek poprowadzono motyw granitowy, który przypomina współczesne płyty nagrobne. Takie zdobienia obejmują dokładni zderzaków, maskę, dach oraz spojler. Z kolei boczne strefy to połączenie fioletu przechodzącego w czerń. I to już by wystarczyło żeby zbierać liczne spojrzenia.
Tuner postanowił jednak pójść kilka kroków dalej. Front został przeprojektowany, czego efektem są nowe wloty i splitter. Oprócz tego zastosowano tu wstawki aerodynamiczne i blendy LED przypominające wypełnienie głównych reflektorów.
Profil ujawnia natomiast nakładki progowe i felgi o nietypowym, niemal pełnym wzorze. Z takich talerzy pewnie można jeść zupę – jak są czyste, rzecz jasna. Najbardziej widowiskowy jest jednak tył tego pojazdu.
Lamborghini Urus Mansory 2024 posiada dwa spojlery – nad i pod szybą. To już trochę przesadny festyn. Jedno duże skrzydło wyglądałoby znacznie lepiej. Fajnie prezentuje się za to ogromny dyfuzor z centralnie umieszczonymi, trzema końcówkami układu wydechowego.
Wspomniany brak spójności jest kontynuowany we wnętrzu, gdzie dominuje żółty kolor, który pokrywa kokpit, kierownicę, panele drzwiowe, dywaniki, obicia tapicerskie i połowę foteli. Dlaczego połowę? Bo te drugie, po przekątnej, zdobi fioletowa barwa.
Oprócz tego jest tu mnóstwo karbonu i topowe wyposażenie. Mansory postanowiło dorzucić także nowe listwy progowe. Summa summarum, chyba nie da się zrobić czegoś bardziej kontrowersyjnego, niż ten projekt.
Kluczową zaletą wydaje się układ napędowy. Czterolitrowe, doładowane V8 zostało podkręcone do 900 koni mechanicznych i 1100 niutonometrów. Moc trafia oczywiście na obie osie za pośrednictwem przekładni automatycznej.