Wojciech Krzemiński
Zachowania niektórych służb mundurowych może budzić uzasadnione wątpliwości. Policja jest tego najlepszym, choć przykrym przykładem.
Tym razem przedstawiamy historię pewnego zgłoszenia, które trafiło na komisariat. Zaczęło się to 22 czerwca 2022 w Bydgoszczy. Kierowca koreańskiego SUV-a spieszył się zdecydowanie za bardzo, ponieważ przekroczył linię ciągłą i postanowił wyprzedzać po pasie do lewoskrętu prowadzącym w przeciwnym kierunku.
Autor materiału postanowił zachować film i wysłać go policji. Warto podkreślić, że nagranie uwieczniło nie tylko numery rejestracyjne pojazdu, ale też twarz. Oba elementy zostały „zabezpieczone” przed udostępnieniem w sieci.
Minęło pół roku i autor nagrania otrzymał informację zwrotną. Sprawca wykroczenia nie został wykryty. Co ciekawe, policja miała odpowiedzieć, że szukała kierowcy, który wyprzedzał na przejściu dla pieszych. To oznacza, że raczej nie skupili się na tym, co było nagrane.
Takie zdarzenia nie budzą zaufania do funkcjonariuszy. W czym tkwi problem? Na pewno w zaangażowaniu. Trudno wykluczyć także za małą liczbę rąk do pracy. Uwzględniając jednak wszystkie przywileje tej służby, wypadałoby przynajmniej zobaczyć nagranie do końca i umieć je rzetelnie ocenić.
Jeżeli te same osoby odpowiadają za nakładanie kar na innych kierowców, to trudno czuć się pewnie. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mamy do czynienia z odosobnionym przypadkiem. I nic nie wskazuje na to, by sytuacja uległa poprawie.
