Wojciech Krzemiński
Nie jest tajemnicą, że w Warszawie bywa naprawdę ciasno. Wiedzą to szczególnie użytkownicy pojazdów, którzy nierzadko mają problem ze znalezieniem parkingu w dogodnym miejscu.
I to też prowadzi do licznych wykroczeń związanych zakazami zatrzymania i postoju. Oczywistym jest, że „parkowanie” na zatoczce lub przystanku autobusowym jest niedozwolone i grozi za to mandat. Niektórzy jednak podejmują to ryzyko.
Ten kierowca autobusu postanowił jednak zainterweniować, gdy użytkownik koreańskiego samochodu zablokował mu możliwość wyjazdu. Zamiast starać się go ominąć, używał klaksonu i cierpliwie czekał.
Kierowca starego SUV-a w końcu wyszedł z kabiny i podszedł do nagrywającego. Doszło do wymiany zdań, z których wynikało, że auto osobowe uległo awarii. Zawodowiec nie dał temu wiary.
Po chwili do osobówki wszedł pasażer i samochód cudem się naprawił, bo bez problemu zaczął się przemieszczać. Jak wynika z naszych rozmów z kierowcami komunikacji miejskiej, takie historie są codziennością. Pamiętajmy, że dla pracowników takich pojazdów kluczowa jest punktualność, która przez takich bohaterów bywa zaburzana.
Bardzo wielu kierowców aut osobowych stara się zaoszczędzić czas zatrzymując pojazd na przystankach i zatoczkach dla pojazdów komunikacji miejskich. To oczywiście złe i nie należy tak robić. Gdyby każdy w ten sposób łamał przepisy, to warszawskie ulice byłyby ciągle zakorkowane. Po jest prawo, żeby go przestrzegać.
