w

Diesel nie umiera! Znana marka podpisała umowę dotyczącą rozwoju silników wysokoprężnych

Diesel Renault
Diesel nie umiera! Znana marka podpisała umowę dotyczącą rozwoju silników wysokoprężnych

Ekologiczne lobby robi wszystko, by samochody elektryczne zdominowały rynek. Wydaje się jednak, że już wszyscy zapomnieli, że to wszystko ma prowadzić do powstrzymania globalnego ocieplenia.

I tym sposobem społeczeństwa „łykają”, że trzytonowy SUV na prąd jest ekologiczny. Drodzy Państwo, bądźmy ze sobą szczerzy. Ekologiczne auto miał tylko Fred Flintstone. Samochody można natomiast podzielić na te mniej lub bardziej szkodliwe.

Te przyjaźniejsze dla środowiska to takie, które zużywają mało energii (bez względu na to, skąd ją czerpią) i nie wymagają częstych wymian podzespołów, czyli są bezawaryjne. Jeżeli wspomniany SUV na prąd pochłania mnóstwo energii do napędzania, to gdzie tu ekologia? O stratach środowiskowych w odniesieniu do produkcji i utylizacji już nawet nie chcemy wspominać.

Jak już musi być elektryczne, to niech będzie maksymalnie kompaktowe, a najlepiej w stylu Dacii Spring. Wtedy będziemy mogli mówić przynajmniej o szczerości intencji. Jeżeli kupujemy jednak coś, co zużywa mnóstwo energii, jest duże i ciężkie, to bardziej łechtamy swoje ego, aniżeli pomagamy planecie. W takich przypadkach jedynie przenosimy problem na inny kontynent.

I tu dochodzimy do tematu związanego z silnikiem wysokoprężnym. Czy diesel może być mało szkodliwy dla środowiska? Oczywiście, że tak. Musi być oszczędny (zużywać mało energii, a w konsekwencji niewiele emitować), a przy tym bezawaryjny. Wbrew pozorom da się to osiągnąć.

Francuzi nie rezygnują z diesla

Wydaje się, że Renault zdaje sobie z tego sprawę. Właśnie dlatego marka podpisała umowę z Punch Torino. Obie firmy mają rozwijać niskoemisyjne silniki Diesla. Celem jest stworzenie odpowiednich jednostek napędowych do lekkich samochodów dostawczych.

Taka strategia wydaje się uzasadniona. Nie ma dziś alternatywy dla diesla, szczególnie na długich dystansach. Warto też wspomnieć o kosztach. Auto elektryczne to znacznie większy wydatek, a przy ładowaniu na stacjach komercyjnych nie ma mowy o zysku ekonomicznym.

Opracowane konstrukcje mają spełniać normę Euro 7, a także wykraczać poza nią. Czy to się uda? Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że tak. Produkcja ma odbywać się w Cleon – francuskiej fabryce Renault.

Diesel Blue dCi
Nowy diesel ma spełnić normę Euro 7, a nawet wykraczać poza nią

Utrzymanie silników Diesla przy życiu jest na rękę nie tylko producentom, ale też samym klientom. Jeżeli będziemy sztucznie uzależnieni od jednego rodzaju napędu (czyt. elektrycznego), to znacznie łatwiej będzie o manipulację masami.

Gdy ponad 100 lat temu silniki spalinowe zaczynały interesować klientów, nikt nie zabraniał produkcji tych parowych. Zdecydował o tym rynek – naturalnie. Wprowadzanie tak gwałtownych zmian na siłę (jak dziś), przy jednocześnie bardzo wczesnej fazie rozwoju „elektryków”, może kosztować znacznie więcej, niż się wydaje przeciętnemu kierowcy.

Nikt nie twierdzi, że samochody elektryczne nie rozwiną się na tyle, by być znacznie lepszymi od spalinowych w każdej kategorii. Póki co są jednak bardzo ciężkie, tracą mnóstwo energii przy prędkościach autostradowych i ekspresowych, trzeba je ładować co trwa za długo, a do tego kosztują znacznie więcej.

 

W przypadku 10- lub nastoletnich aut na prąd cena baterii bywa wręcz absurdalna. Przypomnijmy, że Polacy (i liczni Europejczycy) jeżdżą autami, których średni wiek sięga wartości dwucyfrowych. Do czego więc doprowadziłaby elektryfikacja samochodów, gdyby miała dziś w pełni zastąpić motoryzację spalinową? No cóż, do częstszego korzystania z komunikacji miejskiej i ograniczenia komfortu. Miałoby to bezpośredni związek ze zwiększonymi kosztami posiadania auta.

Czy uda się to powstrzymać? Raczej nie. Aczkolwiek wielu producentów zaczyna śmielej mówić o tym, że ta wielka zmiana przewidywana prawnie na 2035 rok jest błędem. Ostatnio azjatycki potentat oznajmił, że „cicha większość” wie, że nie jest to dobry pomysł.

Jednocześnie widzimy, ile pieniędzy pochłania ten „biznes” oraz idąca za tym konieczność wprowadzania zmian w procesie produkcyjnym. Krótko mówiąc, zastanawiamy się, czy nie „wpompowano” na tyle dużych środków, że odkrycie i wprowadzenie czegoś rzeczywiście ekologicznego nie zostałoby wyeliminowane lub wstrzymane, żeby można było sprzedać to, w co się już zainwestowało. A planeta? No cóż, świat nie jest oczywsity.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rzucił energetykiem w kierowcę

Nerwowy kierowca w Audi rzucił „energetykiem” w nagrywającego. „Mentalnie jest w podstawówce” (wideo)

Renault Megane R.S. Ultime

Renault Megane R.S. Ultime, czyli pożegnanie legendarnego modelu