Sytuacja 70-letniego dyktatora jest coraz gorsza. Nietrudno dojść do wniosku, że nie postępuje już racjonalnie.
Wojna może potrwać nawet kilka miesięcy, ale z każdym kolejnym dniem Ukraina zyskuje w oczach świata, a agresor – wręcz przeciwnie. Nieudany atak Rosji na Lwów to następny akt desperacji, który świadczy o tym, że celem jest tylko i wyłącznie unicestwienie narodu ukraińskiego.
Europa i Ameryka Północna od początku starają się wspomóc broniące się państwo, choć najważniejsze decyzje militarne jeszcze nie zapadły. Świat patrzy coraz bardziej na Chiny, które chciały pozostać neutralne, by nie zaburzać biznesu z Rosją. Dziś już same sugerują utrzymanie dotychczasowych granic. W tamtejszych mediach pojawiają się nawet materiały świadczące o rosyjskiej inwazji. Oby ten trend zdołał się utrzymać, by okupant nie czuł realnego wsparcia z Azji.
Wystrzał z okrętu podwodnego
Jak wynika z ustaleń wywiadu, nieudany atak Rosji na Lwów rozpoczął się na Morzu Czarnym. Tam znajdował się okręt podwodny rosyjskiej marynarki, z którego wystrzelono sześć rakiet. Dziś rano zostało to potwierdzone przez dowództwo sił powietrznych Zachód.
Media ukraińskie przekazały pocieszające wieści. Rakiety trafiły w warsztaty naprawy samolotów, a nie samo lotnisko. Nie ucierpiał też żaden cywil. Trudno jednoznacznie stwierdzić, dlaczego akurat Lwów miał zostać zaatakowany. Duże prawdopodobieństwo, że chodzi o rozproszenie. Trudno wykluczyć też militarną desperację, której celem jest zniszczenie wszystkiego, co się da.
Tę ostatnią teorię mogą potwierdzić ataki rakietowe na zoo oraz teatr. W ich wyniku zginęli cywile oraz zwierzęta (także te zagrożone gatunkowo). Działania rosyjskie to jedna wielka zbrodnia, a nie operacja wojskowo i trzeba to jasno powiedzieć.
Za małe wsparcie z Zachodu
Reakcje NATO nie są jeszcze na tyle stanowcze, by 70-letni dyktator odpuścił. Zachód liczy na pokojowe rozwiązanie konfliktu, ale to złudna nadzieja, skoro po niektórych miastach zostały tylko ruiny, czego przykładem jest Mariupol – dotychczas najbardziej prorosyjski punkt w Ukrainie. Dziś trudno sobie wyobrazić, że tamtejsi mieszkańcy chcieliby podporządkować się Putinowi skoro każdego dnia dochodzi do śmierci mieszkańców z rąk rosyjskiego agresora.
Zniszczenie Ukrainy nie pozostawia złudzeń – celem inwazji rosyjskiej jest wrogie przejęcie. Pozostaje wierzyć, że Ukraińcy będą walczyć do końca, a kraje NATO w końcu wyślą siły pokojowe, które zmuszą Rosję do zawieszenia broni i pociągną ją do odpowiedzialności.