w

Zapłaciła niemal 40 tysięcy złotych za 4 kilometry jazdy taksówką. Nieuczciwy kierowca rzucił pracę

Dyskryminacja płacowa wśród taksówkarzy
Aplikacja ma rzekomo zawierać skomplikowany algorytm dobierający stawkę pod konkretnego kierowcę

To zdarzenie pokazuje, że nie można ufać żadnemu przewoźnikowi i należy dokładnie sprawdzać dokumenty, które się podpisuje.

Ta kobieta zapłaciła niemal 40 tysięcy za 4 kilometry jazdy taksówką. Niestety, sprawa wciąż nie została wyjaśniona i budzi ogromne kontrowersje. Trzeba z niej jednak wyciągnąć wnioski, by unikać podobnych sytuacji.

Do zderzenia doszło w Stanach Zjednoczonych, a główną bohaterką była Margarita Bekker, która skorzystała z usług firmy taksówkarskiej. Kobieta zamówiła przejazd, który trwał około 11 minut. Po zrealizowaniu kursu, chciała zapłacić.

Problemy z czytnikiem

Czytnik kart płatniczych płatał jednak figle. Każdy z nas był na pewno w podobnej sytuacji. Urządzenie zintegrowane z pojazdem nie zdołało pobrać należności za usługę. W takich sytuacjach firma taksówkarska z San Francisco wyraża zgodę na korzystanie z prywatnych systemów poboru opłat (np. Paypal czy Square).

W tej sytuacji dokładnie tak było. Problem w tym, że kwota wpisana do maszyny nie wyniosła dokładnie 9,87 dolara, tylko 1000 razy więcej. Komuś pomyliło się o kilka zer. Przypadek? Gdyby tak było, to z pewnością sprawa zostałaby już wyjaśniona.

Taksówka z GTA
Kobietę obciążono na kwotę 9875 dolarów. Nawet w GTA nie robili takich numerów

Kobieta zorientowała się dopiero po informacji od banku. Zobaczyła, że została obciążona na kwotę 9875 dolarów, co było dalekie od sumy, którą powinna zapłacić za przejazd 4 kilometrów taksówką.

Skontaktowała się z bankiem (Bank of America), by złożyć wniosek o oszustwo. Ten nawiązał komunikację z kierowcą, który oznajmił, że transakcja była legalna i ma na nią nawet paragon z rzekomym podpisem klientki. Ten jednak nie przypominał „autografu” z prawa jazdy.

Przerzucanie argumentów

To jednak nie ma znaczenia, ponieważ obciążenie kogoś za taki przejazd kwotą przekraczającą kilkadziesiąt tysięcy złotych wydaje się absurdem, który nie powinien mieć miejsca w poważnym przedsiębiorstwie.

Firma taksówkarska rozłożyła jednak ręce – to nie do niej należało użyte urządzenie. Pracownik Yellow Cab (taką nazwę nosi przewoźnik) po tygodniu rzucił pracę i od tej pory kontakt z nim był po prostu utrudniony lub wręcz niemożliwy.

Co istotne, Bank of America postanowił nie wnosić oskarżenia, co wydaje się zaskakującą decyzją. Być może uwierzył w podpis. Kobieta natomiast zamierza dalej walczyć i niewykluczone, że sprawa trafi do sądu.

Wniosek z tego wydaje się oczywisty. Nigdy nie podpisujmy dokumentów, które nie zostały przez nas sprawdzone. Pośpiech czy ufność nie mogą występować w takich sytuacjach. Zawsze może znaleźć się nieuczciwy człowiek, który będzie próbował zarobić na ludzkiej nieostrożności.

https://news.google.com/publications/CAAqBwgKMOrZngswgeS2Aw?hl=pl&gl=PL&ceid=PL%3Apl

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zderzenie Opla Vectry z ogrodzeniem

Opony w tym Oplu raczej nie były nowe. Skończyło się wynikiem 1:0 dla zaśnieżonej jezdni (wideo)

Pościg za skradzionym autem

Ukradł Audi z pasażerem w środku. Nie wiedział, że z tyłu śpi 19-latek