Zdarzenie miało miejsce przy jednym z bielskich rond. Nikomu nic się nie stało, choć doszło do uszkodzenia mienia.

Kierowca auta dostawczego wjechał na rondo i wybrał zjazd, który nie był przystosowany do wielkości jego pojazdu. Nie zawahał się jednak przejechać, mimo że obowiązywało tam ograniczenie wysokości.

Czy bohater tej historii miał świadomość łamania przepisów? Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Znak wskazywał wyraźnie, że mogą tamtędy przejeżdżać pojazdy o wysokości maksymalnej sięgającej 2,2 metra. W wielu miejscach tego typu wartości są specjalnie zaniżane, dlatego kierowcy je lekceważą. Jak było w tym przypadku? To wie tylko sam sprawca zdarzenia.

Delikatna bramownica

Oprócz oznakowania, znajduje się tam bramownica z ruchomymi ogranicznikami, które nie uszkadzały pojazdów. W ten sposób udaje się unikać poważniejszych konsekwencji. Zanim jednak wspomniany kierowca podjął próbę jej pokonana, jedna z tablic wisiała już nierówno, co oznacza, że nie był to pierwszy taki przypadek.

W końcu auto dostawcze uderzyło w przeszkodę. Tablica spadła na jezdnię tuż przed Mercedesa, który jechał za autem użytkowym. Niewiele brakowało, a wylądowałaby na masce niemieckiego samochodu. Wtedy mogłoby już dojść do zniszczeń.

Kierowca auta dostawczego odjechał, jak gdyby nigdy nic. Czy później rzeczywiście wjechał tam, gdzie mógł się nie zmieścić? Wydaje się, że miał wszystko dobrze zaplanowane i uniknął większych zagrożeń.