Takie zdarzenia udowadniają, że polska mentalność jest jeszcze daleka od właściwych wniosków dotyczących kultury jazdy.
Można oczywiście uważać, że nie wrzuca się wszystkich do jednego worka. I rzeczywiście, nie powinno się tego robić. Problem w tym, że grupa nieodpowiedzialnych uczestników ruchu nie jest taka mała, jak moglibyśmy sobie tego życzyć. Istnieje mnóstwo nieodpowiedzialnych osób, które łamią wszelkie przepisy. Tak dla przykładu, ten motocyklista wyprzedzał ścigaczem po pasie awaryjnym.
Jak widać, użytkownik jednośladu nie zamierzał czekać aż kierowca Audi wyprzedzi nagrywającego. I to już było skrajnie nierozsądne. Na tym jednak nie koniec. Warto zwrócić uwagę na prędkość. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jak szybko jechał, ale wydaje się, że prędkościomierz mógł wskazywać ponad 200 km/h. Tak, po pasie awaryjnym.
„Jasny gwint!”
To trwało około sekundy. Nagrywający mógł nawet się wystraszyć, a jechał około 100 km/h. Rozpoznanie rejestracji lub modelu motocykla przy takiej szybkości było praktycznie niemożliwe. Użytkownik jednośladu z pewnością nie miał za dużej wyobraźni, skoro pozwolił sobie na tak skrajną głupotę.
Droga hamowania przy takich prędkościach jest długa, a czas na reakcję – wręcz przeciwnie, bardzo krótki. Jeżeli inny uczestnik ruchu nie zauważy motocyklisty jadącego z horrendalną prędkością, to może dojść do tragedii. Potencjalne zderzenie z samochodem jest jak najbardziej możliwe. Nie warto postępować w taki sposób. Adrenalina nie jest warta takich poświęceń.
Ten mo
A jak ktoś nie zauważy takiego kretyna to zaraz jest kwik pt. „motocykle są wszędzie”. To już nawet pod dawcę organów nie da się podciągnąć.