Japońska marka stworzyła dużą liczbę modeli o zacięciu sportowym. Wiele z nich przypadło do gustu młodzieży.
Jednym z najbardziej popularnych i szanowanych reprezentantów tego gatunku jest Honda CRX drugiej generacji. Auto zostało zaprezentowane w 1987 roku i od razu wzbudziło sensację. Wszystko za sprawą odważnej, 3-drzwiowej sylwetki z nisko poprowadzoną maską podwójną, tylną szybą, którą charakteryzował pionowy spad. We wnętrzu nie działo się już tak dużo, ale i tak auto cieszyło się dużym wzięciem.
Lekkość i moc
Pod maską CRX-a znajdowały się tylko „rzędowe czwórki” o pojemnościach 1,4-1,6 litra zintegrowane z 5-biegowym manualem lub automatem o czterech przełożeniach. Bez względu na konfigurację silnikową, napęd był zawsze na przód.
Topowa odmiana tego modelu posiadała jednostkę 1.6 VTEC oferującą 150 koni mechanicznych. Dzięki masie nieprzekraczającej tony, można było przyspieszać do setki w 7,2 sekundy i rozpędzać się do 222 km/h. To naprawdę świetne rezultaty.
Trzecie wcielenie zyskało dopisek „del Sol” i zmieniło koncepcję nadwozia – stało się obłym coupe innych proporcjach – miało dach typu targa. Pod maską wciąż pracowały 4-cylindrowe, rzędowe jednostki, ale zrezygnowano z tych o pojemności 1,4 litra.
Topowy CRX Del Sol VTi oferujący około 160 koni mechanicznych był cięższy od poprzednika, ale i tak zapewniał dobrą dynamikę. Rozpędzał się do setki w 8,2 sekundy i dalej rozwijał 222 km/h prędkości maksymalnej.
CRX Del Sol po „agroTuningu”
Znalezienie dziś oryginalnego egzemplarza tego modelu jest wyjątkowo trudne. Większość z nich skończyła już swój żywot. Liczne sztuki uległy także zabiegom tuningowym, co nigdy nie wróży utrzymania lub wzrostu wartości.
I tak też jest z prezentowaną Hondą. Trudno jednoznacznie stwierdzić, o czym myślał jej twórca. Na pewno nie o zachowaniu charakteru japońskiego samochodu. Tak gruntowne modyfikacje sprawiają, że CRX może spodobać się tylko… samemu autorowi.
Drzwi z wyżłobieniami mają nawiązywać do samochodów sportowych, ale trudno mówić o uzyskaniu właściwego efektu. Przód natomiast otrzymał reflektory z Nissana 350Z. Najgorzej wygląda jednak tylna część karoserii, gdzie zamontowano lampy z najbrzydszego Infiniti, jakie powstało – modelu G35.