Pamiętacie przerobioną Toyotę Hilux, którą Jeremy Clarkson przemierzał koło podbiegunowe? Tym samym autem James May udał się po „materiał badawczy” na szczyt wulkanu. Czemu o tym piszę, skoro w tytule artykułu znajduje się Nissan?
Bo to kolejna japońska marka, która zdecydowała się na stworzenie takiej wersji swojego pick-upa. W tym gronie jest także Isuzu z modelem D-MAX. Obie firmy skorzystały z doświadczenia specjalistów z Arctic Trucks. Off-roader AT32, bo taką nosi nazwę, wyróżnia się 32-calowymi oponami, zwiększonym rozstawem kół, poszerzonymi błotnikami, większym prześwitem (243 mm, czyli +20 mm) i dodatkowymi osłonami podwozia. Dzięki tym zmianom auto może brodzić w wodzie do 800 mm. Warto dodać, że teraz kąt natarcia sięga 35°, a kąt rampowy wynosi 24°.
Tę hardkorową wersję oparto na nadwoziu z podwójną kabiną. Ile kosztują przeróbki? Można je podzielić na dwie części. W skład pierwszej wchodzą: osłona podwozia, terenowe koła, poszerzone nadkola, tylne chlapacze, progi oraz podwyższone zawieszenie. Cena? 26 199 zł. Jeśli ktoś potrzebuje czegoś więcej może doposażyć auto blokadę przedniego mechanizmu różnicowego, układ dolotowy poprowadzony „górą” oraz terenowe koło zapasowe. Dodatkowy koszt to w tym przypadku 17 220 zł.
Bardzo fajny jak pracuje się w trudnych warunkach. Sam używam pick-upa u siebie na budowie ale mi wystarczy musso i nie musiałem go już modyfikować