Do bardzo groźnie wyglądającego wypadku doszło pod koniec ubiegłego miesiąca w Belgii na ulicznym torze Chimay.
Na początku warto wspomnieć o samym miejscu. Chimay to obiekt, na którym odbywało Grand Prix des Fronti?res w latach 1929-1972. Na ponad 10-kilometrowej nitce najczęściej, bo aż 7 razy, triumfowały maszyny Bugatti.
Ten historycznie bogaty tor przyciąga różnych fanów szybkiej jazdy. Wśród nich znalazł się kierowca Audi RS3, który jednak nie wykazał się wystarczającą wiedzą na temat tamtejszych zakrętów. Na długiej prostej rozpędził niemieckiego hot hatcha do 200 km/h, ale… zdecydowanie opóźnił hamowanie co skończyło się opuszczeniem asfaltu i wielokrotnym dachowaniem.
Żeby przeżyć taki wypadek trzeba mieć niezwykłe szczęście. I właśnie tak było tym razem. Mimo że wrak Audi wygląda fatalnie, udało się ocalić kierowcę. Zobaczcie to: