Oto historia motoryzacyjna, która może chwycić romantyków za serca. Co najważniejsze, nie jest to jeszcze jej finał. Czas na otwarcie kolejnego rozdziału.
Wrak Hondy NSX z 1990 roku został wyłowiony z rzeki – po 20 latach od „zanurkowania”. Przez dwie dekady nikt z zainteresowanych nie wiedział, że jest on zatopiony. Wszystko wydało się przez przypadek.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że to tak naprawdę Acura, a nie Honda. Różnica sprowadza się jednak tylko do znaczków, ponieważ są to bliźniacze samochody. Ta pierwsza marka uchodzi za bardziej premium, ale w przypadku tego modelu nie miało to odzwierciedlenia.
Wrak Hondy NSX na dnie rzeki
Jak wynika z informacji uzyskanych przez lokalne media, samochód został odnaleziony w 2019 roku podczas poszukiwań, które zostały zlecone przez organy ścigania. Nurkowie szukali pojazdu biorącego udział w przestępstwie i przypadkowo natrafili na wspomnianego NSX-a.
Po wyciągnięciu go z wody, okazało się, że to egzemplarz, który został skradziony w latach 90. Samochód trafił na złom, a teraz został wystawiony na sprzedaż. Co ciekawe, znalazł już nowy dom. Za ile? 8500 dolarów.
Biorąc pod uwagę, że to wrak Hondy NSX, a nie jeżdżące auto, cena wydaje się wysoka. Nie pomagają również liczne braki. W samochodzie nie ma silnika, szyb i wielu ważnych podzespołów. Mułu jest za to pod dostatkiem.
Prezentowany egzemplarz ma ciekawą historię, a do tego 39 000 mil (62 764 kilometry) przebiegu, czyli stosunkowo mało. Z nieoficjalnych informacji wynika, że licytację wygrał klient z Maryland, który ma zamiar odrestaurować ten samochód.
Brzmi to abstrakcyjnie i nieopłacalnie. Nie zawsze jednak chodzi o pieniądze. Ta historia może mieć dla kogoś więcej wartości, niż gotówka, którą ma w nadmiarze. Krótko mówiąc, istnieje szansa, że auto wróci na drogi.
Co ciekawe, na polskim rynku wtórnym nikt nie sprzedaje żadnego egzemplarza tego modelu. Honda NSX jest jednak w ogłoszeniach niemieckich – nawet kilkanaście sztuk. Najtańsze z nich startują od 80 tysięcy euro.