Volkswagen Up! GTI kończy swój żywot. Był znacznie lepszy, niż jego wyniki sprzedaży

Nie był wyjątkowo popularny, ale dzięki swoim gabarytom i lekkości przypomniał, jak fajny może być hot hatch o pierwotnym charakterze.

Volkswagen Up! GTI trafił do oferty w 2018 roku. Poprzedzał go koncept zaprezentowany dwa lata wcześniej. Miał wiele cech oferowanych przez protoplastów. W pewnym stopniu nawiązywał do Renault Clio Williams i Peugeota 205 GTi. Wszystko za sprawą skromnych rozmiarów i masy własnej wynoszącej zaledwie 1070 kilogramów.

Prowadzenie stosunkowo krótkiego, a przy tym szerokiego auta o takiej charakterystyce dawało sporo frajdy. Co ciekawe, pod maską nie znajdował się żaden potwór. Mieszkał tam jednolitrowy, trzycylindrowy silnik TSI generujący 115 koni mechanicznych i 200 niutonometrów.

Przenoszeniem tego potencjału na oś przednią zajmowała się sześciobiegowa przekładnia manualna. Taka konfiguracja umożliwiała osiąganie setki w 8,8 sekundy i rozpędzanie się do 196 km/h. To też przypomina hot hatche sprzed lat.

Decyzja o wycofaniu tego modelu z rynku nie jest zaskoczeniem. Wśród miejskich hot hatchy (segmenty A i B) w grze pozostały tylko Suzuki Swift Sport, Ford Fiesta ST, Volkswagen Polo GTI oraz Hyundai i20 N. Na rynek trafi wkrótce elektryczny Abarth 500e.

Takie auta wpływają głównie na wizerunek, ale rzadko na siebie zarabiają. Nic więc dziwnego, że księgowi kręcą nosem na ich widok. Czy kiedyś trend się odwróci? Jeśli tak, to obejmie już modele na prąd.