Kiedyś złośliwi fani motoryzacji twierdzili, że projektanci szwedzkiej marki projektują swoje auta od linijki. Takie skojarzenia nie były oczywiście przypadkowe.
W latach 70. nie wszyscy przejmowali się aerodynamiką. Tak naprawdę miała ona niewielkie znaczenie dla producentów. U pragmatycznych Szwedów dominowała prostota, którą można docenić po latach. To unikatowe Volvo jest tego przykładem.
Dziś patrzy się na nie zupełnie inaczej. Mieszanka praktyczności z nadwoziem coupe to coś tak absurdalnego, że nikt nie byłby na tyle odważny, by stworzyć takie auto w XXI wieku. Tymczasem za tym autem każdy odwraca głowę.
Unikatowe Volvo szuka nowego domu
Co ciekawe, za ten projekt wzięło się Bertone. Bazą był znany i lubiany sedan, który został wyraźnie zmodyfikowany. Linia dachu została obniżona o 60 milimetrów. Ponadto, zmieniono kąt pochylenia szyb, by całość prezentowała się bardziej dynamicznie.
Całość do teraz prezentuje się niezwykle. To trochę tak, jakby górę mieć od garnituru, a dół od dresów. I ma to swój urok. Volvo 262C Coupe cieszyło się dużym wzięciem w Stanach Zjednoczonych, co niektórych może zaskakiwać.
Na moment wróćmy jednak do tematu tworzenia. Auto zostało narysowane przez Jana Wilsgaarda, ale fabryka w Goteborgu nie był przystosowana do jego produkcji. Szwedzi postanowili więc zlecić zadanie firmie Bertone, która postanowił wcielić projekt w życie.
Pierwsze samochody były w kolorze srebrnym, który kontrastował z czarnym, winylowym dachem. Od 1979 roku unikatowe Volvo można było zamawiać w konfiguracji z karoserią polakierowaną na złoto, bez ciemnego dachu.
Bardzo ważny był także silnik. To jednostka V6 opracowana z Peugeotem i Renault. Jak pokazała historia, nie była ona ani mocna, ani specjalnie trwała. W ramach ciekawostki warto przypomnieć, że montowano ją także w aucie z „Powrotu do przyszłości”. Chodzi oczywiście o model DMC-12 stworzony przez Johna DeLoreana.
>Volvo V60 B3 – test, dane techniczne, cena, opinie
Silnik montowany w Volvo 262C miał początkowo pojemność 2,7 litra i generował 141 koni mechanicznych. Później został rozwiercony do 2,8 litra, a jego potencjał wzrósł do 155 koni mechanicznych. W Ameryce został „zdławiony” do 125 koni mechanicznych. Taka wartość pozwalała przyspieszać do setki w 11,2 sekundy.
Prezentowany egzemplarz trafił na aukcję Collecting Cars. Legitymuje się przebiegiem 156 tysięcy kilometrów. Od jego debiutu minęło 45 lat, a wciąż prezentuje się się świetnie.