Tyle zostało ze Sprintera po wypadku. Kierowcy nic się nie stało (wideo)

W niektóre historie po prostu trudno uwierzyć. Technologia jest jednak na tyle rozwinięta, że można wszystko nagrać i pokazać innym – ku przestrodze.

Oto jedna z nich. Do zdarzenia doszło pod koniec stycznia w pobliżu miejscowości Vysoké Mýto w Czechach. Choć wrak wygląda po prostu fatalnie, okazało się, że kierowca zdołał nie tylko przeżyć, ale też uniknąć poważnych uszczerbków na zdrowiu.

Okoliczności wypadku nie są jasne. Nie ma jednak wątpliwości, że doszło do poważnej kolizji poprzedzającej dachowanie. Samochód został kompletnie zniszczony. Trzeba było wręcz wyciąć część nadwozia, by móc go postawić na koła.

Jak widać, brakuje dachu (całego), prawej ściany skrzyni załadunkowej oraz tylnych drzwi. Pozostały jedynie podłoga i otwarta szoferka. Jak widać na nagraniu, podwozie zostało złamane, ale zdołało wytrzymać przeciążenie i nie doszło do rozpołowienia.

Nacisk na dach musiał być bardzo duży, bo słupki sąsiadujące z przednią szybą zostały znacząco wgniecione i przesunęły się w głąb kabiny. Jesteśmy pewni, że kierowca miał pasy, które zdołały utrzymać go w jednym miejscu.

Gdyby „latał” po kabinie, nie byłoby tak dobrze. Niewykluczone, że zostałby po prostu przygnieciony. Takie sytuacje zazwyczaj kończą się tragediami, dlatego dobrze, że tym razem udało się tego wszystkiego uniknąć.

Co ciekawe, układ napędowy pozostał sprawny i można było uruchomić samochód i wyjechać nim na drogę. Oczywiście nie przeszedłby przeglądu, ale to i tak niesamowite, że zachował możliwość samodzielnego poruszania się.