Pomysłowość domorosłych inżynierów nie zna granic. Ten projekt jest tego znakomitym przykładem.
Pewni śmiałkowie zdecydowali się na przerobienie samochodu miejskiego – w gruntownym stopniu. Teraz to już nie jest Clio tylko francuski czołg. Po zobaczeniu tego projektu wydaje się, że w tym stwierdzeniu nie ma żadnej przesady.
Samochód ma więcej kół, które posłużyły jako rolki do gąsienic. Prace nad ich zamontowaniem trwały kilka tygodni. Efekt jest taki, że czołg na bazie Clio jeździ i jest w pewnym stopniu sterowalny. Podkreślamy, w pewnym stopniu.
Niewielki silnik benzynowy znajdujący się pod maską daje z siebie wszystko, by pojazd został wprawiony w ruch. Pozytywnym efektem ubocznym (powiedzmy…) są spaliny. Miejskie Renault dymi niczym prawdziwy czołg.
Sprzęgło nie ma jednak lekkiego życia. Pewnie jest już na finiszu swojej misji. Jak to wszystko ocenić? Nie oceniać i nie szukać sensu. Nie zawsze jest to konieczne…