Pewnych sytuacji drogowych nie da się zrozumieć, ale dzięki nowoczesnym urządzeniom można je po prostu zobaczyć. Zazwyczaj mają one miejsce w Stanach Zjednoczonych. Może dlatego powstają tam najlepsze filmy akcji?
Ten pościg wydaje się jednym z większych absurdów, o jakich ostatnio słyszeliśmy. Dyspozytor pracujący na linii alarmowej otrzymał zgłoszenie o niebezpiecznym traktorzyście, który był bliski potrącenia kilku osób.
Patrol policji ruszył w teren, by znaleźć podejrzanego. Wkrótce po tym dołączyli kolejni funkcjonariusze. Tym sposobem kilka radiowozów jechało z ciągnikiem John Deere. Tempo było skromne, ale oczywistym jest, że to nie oznacza łatwego zatrzymania takiego pojazdu.
Podejrzany zdążył już staranować inny pojazd, a nawet wepchnąć śmietnik do kościoła. Policjanci próbowali przebić opony, ale ciągnik rolniczy wciąż poruszał się w swoim tempie.
Mundurowi w końcu dostali zgodę na użycie karabinów w celu przebicia ogumienia. Chwilę po tym, traktor wyraźnie zwolnił. Podejrzany zjechał na prywatną posesję, porzucił maszynę i zaczął uciekać na pieszo.
Gdy policjanci byli blisko, zaczął wymachiwać nożem. Został więc potraktowany paralizatorem i skończyła się jego ucieczka. Mężczyzna trafił do aresztu, gdzie usłyszał kilka poważnych zarzutów (m.in.: jazdę pod wpływem alkoholu, ucieczkę z aresztu, narażanie zdrowia i życia w ruchu drogowym). Teraz oczekuje na proces sądowy, który ma ruszyć już na początku marca. Można podejrzewać, że dłużej posiedzi za kratkami.