Najnowszy nurt designu niemieckiej marki nie wszystkim przypadł do gustu. Puryści i konserwatywni fani marki kręcą nosem i uważają, że to zdecydowanie przesada.
Chodzi przede wszystkim o modele reprezentujące segment D. Wystarczy spojrzeć na BMW Serii 4, by mieć wątpliwości, co do jego stylistyki. Oczywistym jest, że czasami potrzeba zmian, ale w tym przypadku chodzi głównie o atrapę chłodnicy.
Można było rozłożyć „inność” na różne strony, a nie mieszać ewolucję większości elementów z rewolucją grilla. To oczywiście rzecz indywidualnych upodobań, ale raczej trudno w tym dostrzec spójność stylistyczną, jakiej oczekuje się od tak zasłużonej marki.
Bawarska marka nie zamierza jednak robić kroku w tył. Argumentem jak zwykle może być czas. Pamiętajmy, że BMW X6 pierwszej generacji też było szkaradą, a po latach okazało się pionierem niezwykle popularnego typu nadwozia, które skradło serca wielu klientów.
Czy w tym przypadku będzie tak samo? Mamy co do tego wątpliwości, ale Niemcy na pewno nie podjęli decyzji bez przeprowadzenia analiz i badań. Ich przekonanie do swoich racji podkreśla największy grill w historii BMW.
To element stoiska, które będzie wykorzystywane podczas Tokyo Auto Salon. Jest to praktycznie jedna duża ściana całej ekspozycji. Ma 4,2 metra wysokości i nawiązuje do wspomnianej Serii 4. Jeżeli to trolling, to naprawdę dobry.
BMW raczej nie zmieni języka stylistycznego w najbliższych latach. To nie jest taki łatwy proces. Czy klienci będą „szturmować salony” i przekonają się do nowego designu? Póki co nie zastosowano powszechnie ogromnego grilla. Jest on dostępny w „Czwórce”, topowej wersji „Trójki” (M3) oraz w elektrycznym SUV-ie o nazwie iX. Czas pokaże czy podobne motywy trafią do innych modeli. Przykład BMW XM pokazuje, że można zrobić to lepiej.