Człowiek nie musi już sam robić kawy czy mielić mięsa, ale tankowanie pozostaje jedną z tych czynności, do których potrzebne są ludzkie ręce.
Może nas wspomóc pracownik stacji, ale ktoś musi to zrobić, jeżeli w baku ma wylądować benzyna, gaz lub olej napędowy. Auto elektryczne również wymaga podpięcia złącza do gniazda ładowania, co w dużym stopniu przypomina tankowanie, choć trwa znacznie dłużej.
Technologia staje się coraz nowocześniejsza i niewykluczone, że jeszcze przed końcem dekady spotkamy na stacjach system automatycznego tankowania. Brzmi jak science fiction? Nie do końca. Skoro istnieje możliwość tankowania samolotów w przestworzach, to stworzenie ramienia wlewającego paliwo do zbiornika nie powinno być dużym wyzwaniem.
Tyle teoria. W praktyce bywa z tym różnie, o czym świadczą prototypy i pierwsze rozwiązania w tym zakresie. To przed jakimi wyzwaniami czekają takie system obrazuje poniższy materiał, na którym można zobaczyć coś w rodzaju zrobotyzowanego ramienia.
Jego zadaniem jest otwarcie klapki, sięgnięcie po wąż, umieszczenie go we wlewie i rozpoczęcie tankowania. Dotarcie do finału tego procesu trwało 2 minuty. Człowiek robi to bez pośpiechu w około 15 sekund.
A co by było gdyby za pokrywą znajdował się dodatkowy korek? No cóż, to pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Wniosek jest taki, że jeszcze trochę minie, zanim system automatycznego tankowania będzie nadawał się do powszechnego użycia.