Nie jest tajemnicą, że Suzuki sprzedało udziały Toyocie, która powoli rozszerza swoje wpływy wśród rodzimych konkurentów. Efektem tego są choćby Across (bliźniak RAV4) i Swace (bliźniak Corolli).
Suzuki eVX Concept udowadnia jednak, że między obiema markami ma być wyraźna różnica w podejściu do designu. Należy również przypuszczać, że strategie modelowe będą także inne. Wykorzystywane technologie będą jednak podobne lub takie same.
Projekt wygląda bardzo odważnie, jak na tę japońską firmę. Co ważne, może się podobać. Oczywistym jest, że wersja produkcyjna, która jest przewidziana na 2025 rok będzie wyglądała łagodniej, ale pewne cechy, a także proporcje powinny być zbieżne.
Pas przedni to reflektory w kształcie bumerangów, wąska blenda zastępująca grill i masywny zderzak z dużą osłoną. Uwagę zwraca także wysoko poprowadzona maska, która została poprowadzona na płasko.

Szyba także została poprowadzona pod niewielkim kątem, co sprawia, że auto wygląda na większe, niż jest w rzeczywistości. A owa rzeczywistość to 4300 milimetrów długości, 1800 milimetrów szerokości i 1600 milimetrów wysokości. To oznacza, że gabaryty Suzuki eVX Concept są praktycznie takie same, jak w aktualnie oferowanym S-Crossie.
Tylna część nadwozia prezentuje się odważnie i znacznie bardziej dynamicznie. To efekt wąskiej szyby sąsiadującej z dużym spojlerem i klapą bagażnika z charakterystycznym wycięciem (daszkiem) pod którym znalazł się pas świetlny. Wspomniana klapa jest szeroka, ale krótka. Pod nią znalazł się czarny, muskularny zderzak.
Profil ujawnia natomiast opadającą linię dachu, przeszklenia pozbawione słupków, pokaźne błotniki i chowane klamki. Summa summarum, jest na czym zawiesić oko. Jeżeli japońscy projektanci przesadnie nie ugrzecznią całości, to może wyjść z tego bardzo atrakcyjny SUV.
Producent nie ujawnił za wielu szczegółów technicznych na temat Suzuki eVX Concept. Wiemy jedynie, że to model elektryczny posiadający baterię o pojemności 60 kWh. Rzekomo umożliwia ona pokonanie do 550 kilometrów na jednym ładowaniu.
Podejrzewamy, że w dwa lata może wiele się zmienić – z koncepcją i wydajnością baterii włącznie. Trudno więc mówić o technologii zastosowanej w przyszłym, elektrycznym modelu.