Takiego samochodu jeszcze nie było w gamie tego producenta. To będzie bardzo ważny debiut, który stanowi swego rodzaju weryfikację zainteresowania klientów.
Smart 5, a dokładniej #5 (hasztag pięć) wkrótce pojawi się na rynku. Zanim jednak to nastąpi, podczas Salonu Samochodowego w Pekinie zostanie zaprezentowana wersja koncepcyjna, która go zapowiada.
Dokładna data debiutu odmiany produkcyjnej nie została ujawniona, ale wiele wskazuje na to, że jest on gotowy do debiutu, ponieważ nieoficjalnie mówi się o premierze w drugiej połowie 2024 roku. Przypomnijmy, że będzie to trzeci model z najnowszej serii.
W aktualnej ofercie są dwa crossovery: #1 i #3. nazwy, które je określają nie są najlepsze dla wyszukiwarek internetowych, ale przynajmniej określają hierarchię produktową i są proste do zapamiętania. Coś za coś.
Jak można wywnioskować, będzie to największy model w ofercie. Potwierdzą to zarówno wymiary, jak i sylwetka, która otrzyma pudełkowatą formę. Na oficjalnych szkicach przypomina nieco aktualnie oferowanego Mercedesa GLB.
Smart 5 czeka na debiut
Tył będzie wyraźnie ścięty, co zwieńczy szeroka klapa bagażnika. Smart 5 otrzyma także pas świetlny z charakterystycznymi lampami. Nie zabraknie również elementów chroniących dolne partie nadwozia.
Zapowiadany koncept będzie miał muskularne, lekko przerysowane błotniki. Podejrzewamy zatem, że odmiana produkcyjna zostanie wyraźnie ugrzeczniona, aby nie odbiegała od pozostałych produktów znajdujących się w gamie.
>Ten wybrakowany Smart kosztuje ponad 230 tysięcy złotych. Dziwne, ale budzi pożądanie
Producent nie ujawnił wymiarów, choć trzeba spodziewać się długości na poziomie 4,5 metra. To oznacza bliskość klasy kompaktowej. Nowy model wykorzysta platformę SEA, którą dysponują również elektryczne modele marek Volvo, Polestar i Zeekr.
Teraz już łatwo połączyć kropki. Smart należy do tego samego koncernu, co wyżej wymienione firmy. To oczywiście Geely, które wykupiło udziały od Mercedesa. Chińczycy grają pierwsze skrzypce w rozwoju niemieckiej marki.
Czy to źle? W tym przypadku może to wyjść na dobre, ponieważ proces projektowo-wykonawczy zostanie przyspieszony, a koszty obniżone. A to oznacza znacznie większe szanse na przetrwanie w tych trudnych czasach dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego.