Życie pisze najdziwniejsze scenariusze. Ta historia pokazuje, że niektóre z nich są tak absurdalne, że nie powinny się wydarzyć.
Przykład prosto z Rudy Śląskiej. Na nagraniu z monitoringu widać, jak pewien pieszy blokuje przejazd kierowcy, który to przemieszcza się pod prąd. Po krótkiej wymianie zdań, pewnie niezbyt miłej, użytkownik pojazdu zawraca i „konflikt” zostaje zażegnany.
Pojawia się jednak druga część tej odpowiedzi. Kierowca zaczyna bowiem cofać w tym samym kierunku, co wcześniej, – i to akurat jest dozwolone na drogach jednokierunkowych. Problem w tym, że na jego tor jazdy wchodzi pieszy i dochodzi do potrącenia. Czy była w tym celowość? Jeżeli tak, to nie jest oczywiste, po czyjej stronie… Sami oceńcie:
Jezeli ktos uwaza ze jezdnia jest miejscem po ktorym mozna sie bezkarnie poruszac pwadzajac psa to nastepstwem tego moze byc miejscowka na Powazkach. Uwazam ze to przypadkowe potracenie o ktore sam pieszy wyblagal na niedzielnej mszy.chodnik za waski czy taki magnes w sklepiku ? Szukajcie a znajdziecie 🙂
Pieszego bo wlazł mu pod auto swięta krowa szeryf sie znalazł. Pewnie po wino albo piwo do sklepu lazł.
No i w końcu porządnie opisane zdarzenie. A nie, kierowca potrącił bo pieszy zwrócił mu uwagę.
Ale to kierowca cofając musi zachować szczególną ostrożność. Po drugie to jest jakaś droga osiedlowa. Bez chodnika. Pieszy musiał się jakoś poruszać!
Cofając musisz ustąpić wszystkim 🙂