Nie jest tajemnicą, że samochody na prąd są przyszłością motoryzacji. To, czy jest w tym sens, pozostawiamy kwestią otwartą.
Każdy producent zdaje sobie sprawę, że czeka go wyraźna zmiana technologiczna wymuszona przez prawo, trendy i zaostrzające się normy związane z ochroną środowiska. Rolls Royce nie jest tu wyjątkiem.
Choć wielu z nas chciałoby utrzymać przy życiu duże silniki spalinowe, szansa na to jest niezwykle mała. Owszem, może uda się pozostawić na jakiś czas pewne wyjątki, ale w dłuższej perspektywie nie ulegnie to zmianom.
Elektryczna przyszłość
Producent zdradził już plany na najbliższe lata. W 2024 roku zadebiutuje pierwszy elektryczny Rolls Royce. Będzie nosił nazwę Spectre i wprowadzi brytyjską markę na nową ścieżkę.
Co czeka Phantoma, Ghosta i Cullinana? No cóż, zamknięcie rozdziału. Chodzi oczywiście o same układy napędowe. Niewykluczone, że nowe modele utrzymają legendarne nazwy, ale będą już oferowały tylko elektryczne napędy.
Modele spalinowe mają zniknąć z gamy Rolls Royce’a do 2030 roku. Tak, za 8 lat nie będzie już możliwości kupienia nowego, luksusowego auta tej marki zasilanego benzyną. I bogaci fani motoryzacji muszą przyzwyczaić się do tej myśli.

Czego możemy spodziewać się po elektrycznych Royce Royce’ach? Przedstawiciele marki zapowiedzieli, że będą one w podobnych cenach do tych, które obowiązują w przypadku spalinowych modelach. To raczej mało zaskakujące, bo i tak trzeba zapłacić za nie fortunę.
Elektryczny napęd zapewni jeszcze większy komfort akustyczny. Pytanie tylko, czy masa własna pojazdu zostanie utrzymana na rozsądnym poziomie. Nawet spalinowe modele tej marki przekraczają dwie tony, dlatego nieco obawiamy się montażu ciężkich układów elektrycznych z bateriami litowo-jonowymi.