Polski kierowca rywalizuje w wyścigach długodystansowych, ale nie zamknął jeszcze rozdziału związaną z „Królową Motorsportu”.
Robert Kubica udzielił wywiadu dla Radia Zet, w którym pozwolił sobie na szereg bardzo ciekawych odpowiedzi. Polak zdradził to, co częściowo działo się za kulisami przed podjęciem ostatecznej decyzji i wybraniu klasy LMP2.
Przypomnijmy, że najlepszy polski kierowca w historii zakończył współpracę z Alfa Romeo i postanowił odpuścić sobie rolę kierowcy rezerwowego w Formule 1. Uznał najpewniej, że nie da mu to adekwatnej satysfakcji i zajął się innym programem.
Polak nie wyklucza jednak powrotu do F1. Dla wielu takie słowa mogą brzmieć sensacyjnie, ale trzeba pamiętać, że można uczestniczyć w tym wszystkim w różnych rolach, których Robert nie wyklucza.
Robert Kubica widzi szanse na powrót
Mateusz Ligęza wypytał Roberta o jego przeszłość i przyszłość. Okazało się, że Polak miał szanse kontynuować jazdę bolidem F1, najpewniej w podobnej roli, co w minionym sezonie: „Myślę, że moja obecność w Formule 1 w roli kierowcy wyścigowego to już przeszłość. Ale nie w padoku F1. Były opcje żebym wskoczył do bolidu w tym sezonie, ale za mało atrakcyjne dla mnie. Przyszły sezon? Myślę, że szanse na to są większe” – stwierdził Kubica.
To oznacza, że polski kierowca nie zadowoli się rolą trzeciego kierowcy, przynajmniej na tym etapie. Nie widzi też za dużo szans na powrót do stawki. I tu kibice z pewnością są najbardziej zawiedzeni. Niedosyt po odbyciu 99 wyścigów jest duży. Kubica wciąż mógłby pokazać świetne tempo. Dużo starszy od niego Alonso i niewiele młodszy Hamilton udowadniają, że można być w czołówce w tym wieku, jeżeli tylko otrzyma się odpowiednie narzędzia do pracy.
Formuła 1 bywa nieprzewidywalna, dlatego nie można wykluczyć niczego. Rola techniczna Roberta wydaje się dziś jednak bardziej prawdopodobna, niż regularne starty. Wartościowych kierowców z superlicencjami, budżetem i doświadczeniem jest jednak mało, dlatego wszystko może się zdarzyć, a tym bardziej wtedy, gdy do stawki dołączyłyby nowe zespoły. Pozostaje więc trzymać kciuki za Kubicę i życzyć mu powodzenia – tam, gdzie będzie tego potrzebował.