Na Poznań Motor Show pojawiły się też marki należące do koncernu FCA. I to w bardzo ciekawej obsadzie.
Fiat pokazał oczywiście różne wariacje Tipo, czyli samochodu, który świetnie oddaje ducha marki i podoba się polskim klientom – bez warunku na wersję nadwoziową, co zresztą potwierdzają wyniki sprzedażowe. Na stoisku nie zabrakło także 500-tek oraz Pandy w dobrej wersji wyposażeniowej. Tuż obok zaparkowały szalone interpretacje Fiatów, czyli Abarthy. Oprócz najmniejszego, retro-mieszczucha można się zaprzyjaźnić ze 124 Spider.
Przeskoczmy teraz na drugi biegun. Ferrari Katowice przyjechało na Motor show z kilkoma modelami, ale to Portofino przykuwało największą uwagę. Sercem tego niezwykłego samochodu jest benzyniak generujący niemal 600 KM. Dzięki tak licznemu stadu, włoski supersamochód rozpędza się do pierwszej setki w 3,5 sekundy! Może kiedyś będę miał okazję go przetestować? Kto wie… Ferrari pokazał także wyścigową odmianę modelu 488.
W tym towarzystwie jest też Jeep. Amerykańska firma pokazała fundamenty rynkowe, czyli Compassa i Renegade’a, choć nie zabrakło także ekstremalnie przerobionego Wranglera, który wygląda, jakby był wstanie wjechać niemal wszędzie…
Maserati zaparkowało natomiast Ghibli, Quattroporte i Levante. Ten ostatni model wydaje się najważniejszym.
SUV-y, także te luksusowe, cieszą się dynamicznie wzrastającą popularnością. Właśnie dlatego włoska marka zdecydowała się na wprowadzenie tego auta na rynek. I już są tego pierwsze efekty. Pozytywne, rzecz jasna.
Podróż po terenie FCA kończę w jedynym słusznym miejscu. Alfa Romeo powoli się odradza, co zapoczątkowało 4C. W Poznaniu Włosi pokazali jednak Giulię (także w wersji Q) i Stelvio, które sprzedają się naprawdę całkiem nieźle.