Przeprowadzenie testu samochodowego to nie tylko sama jazda.
Każdy wie, że do realizacji odpowiedniego materiału potrzebny jest porządny sprzęt pod postacią lustrzanek, kamer czy nawet dronów (w przypadku kręcenia filmów). Jak to mówi najsłynniejszy Ferdynand w naszym kraju: „ale to są drogie rzeczy”. I rzeczywiście, do najtańszych nie należą. Niestety, jeden z naszych kolegów przekonał się o tym dwukrotnie – przy zakupie i… podczas ruszania Abarthem 500. Ustawiając kamerę za autem, zapomniał, że tuż przed nim zostawił torbę z pozostałym, wartym kilka tysięcy złotych sprzętem. Jak można się domyślać, ruszył do przodu… Niestety, był to najdroższy próg zwalniający, jaki można sobie wyobrazić… Zobaczcie sami: