Liczne kampanie nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Prawo nie nakazuje wymiany opon na letnie lub zimowe w danym okresie. To sprawia, że niektórzy próbują przetrwać bez dodatkowych wydatków.
Efekty tego są oczywiście różne. Nie wszystkim udaje się uniknąć kłopotów. Śmiałkowie tłumaczący się unikaniem wymiany opon zazwyczaj używają prostych argumentów:
- mam lekkie auto
- niewiele jeżdżę
- napęd na obie osie załatwia sprawę
Wszystkim jednak chodzi o to samo, czyli uniknięcie kosztów. Pamiętajmy jednak, że opony to jedyny element styczny z nawierzchnią. Od nich zależy nasze bezpieczeństwo, a niejednokrotnie również tych, którzy znajdują się w pobliżu.
Zimowe opony zapewniają nie tylko lepszą przyczepność, ale też skracają drogę hamowania i pozwalają zachować sterowność. Krótko mówiąc, nie trzeba mieszkać w górach, by rozumieć i doceniać ich możliwości.
Ten kierowca Seicento raczej nie brał pod uwagę tego, że może mieć poważne problemy. Co z tego, że jego lekki samochód mógł spokojnie ruszyć jeżeli nie był już w stanie skręcić. Rezultat był taki, że auto wpadało w podsterowność, czyli „płużyło” przodem.
Fiat zatrzymał się dopiero na krawężniku. Gdyby prędkość była większa, a na chodniku znajdowałby się pieszy, to skutki zdarzenia mogłyby ewoluować w wypadek. A tego pewnie wszyscy woleliby uniknąć.
Czujnością wykazał się nagrywający, który zdołał wyhamować i uniknąć kolizji. Jesteśmy pewni, że akurat on posiadał zimowe opony w swoim samochodzie. I w takich warunkach trudno w ogóle myśleć o jakiejkolwiek innym ogumieniu.
Jeżeli nie posiadamy opon zimowych, a drogi są zaśnieżone, to nie powinniśmy w ogóle ruszać własnym samochodem. W takich okolicznościach lepiej poprosić znajomego o podwózkę albo skorzystać z komunikacji miejskiej. Korona z głowy na pewno nie spadnie, a przynajmniej będzie dużo bezpieczniej.