Ograniczenie do 50 km/h w terenie zabudowanym nie jest przypadkowe. I ma to oczywiście związek ze wzmożonym ruchem i sporą liczbą niebezpiecznych miejsc.
Niestety, wciąż istnieją kierowcy lekceważący przepisy. I nie chodzi o tych, którym zdarza się trochę „nagiąć” ograniczenia, ale o tych wykazujących się brawurą i całkowitym brakiem wyobraźni. Przykładem może być Pan z ciemnego samochodu i jego ryzykowne wyprzedzanie.
Z pewnością nie jechał 50 km/h. Przy jego prędkości trudno o jakąkolwiek reakcję w chwili zagrożenia. Inny użytkownik drogi również nie wykazał się wystarczającą uwagą w chwili zmiany pasa na lewy – to też dziwne, bo prawy był zupełnie pusty. Tak czy inaczej, pędzący kierowca musiał ratować się „przytuleniem” do krawężnika. Udało mu się jednak opanować samochód.
Niech to będzie przestroga – zarówno dla tych, którzy pędzą na złamanie karku, jak i tych korzystających z lusterek tylko po to, by się przeglądać.