Wojciech Krzemiński
Czy kursy jazdy są wystarczające? Czy edukacja w szkołach spełnia wymagania w kontekście nauki o ruchu drogowym i związanej z nim odpowiedzialności? Odpowiedź nasuwa się sama.
Na polskich drogach wciąż nie jest bezpiecznie. Niewykluczone, że robi się wręcz coraz gorzej. Warto w tym miejscu podkreślić, że problem dotyczy każdego pokolenia uczestników ruchu – bez żadnych wyjątków. Młodzi kierowcy też stanowią bardzo duże zagrożenie. Przykładem może być ten pijany 20-latek.
Podobne zdarzenia mają związki z brawurą, przecenieniem własnych umiejętności, popisywaniem się lub nieświadomością zagrożenia. Tutaj jednak chodzi o prawdziwą patologię. której finał związany jest z kryminałem.
Pijany 20-latek i skutki jego głupoty
Do zdarzenia doszło 28 lutego na jednym z zielonogórskich skrzyżowań. Jak widać na nagraniu pochodzącym z kamer monitoringu miejskiego, pijany 20-latek nie ustąpił pierwszeństwa i doprowadził do kolizji z innym uczestnikiem ruchu.
Policjanci przybyli na miejsce i od razu wyczuli woń alkoholu. Nawet jeśli nie zorientowaliby się, że sprawca jest nietrzeźwy to i tak są zobowiązani do pomiaru alkomatem. A ten nie pozostawiał złudzeń. Mężczyzna miał promil w wydychanym powietrzu.
Za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. Kierowca może spodziewać się co najmniej 5000 złotych grzywny i zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na 3 lata.
To przerażające, że na takie zachowania pozwalają sobie młodzi kierowcy, którzy z pewnością uczestniczą w lepszych kursach, niż te sprzed kilku dekad. Wciąż jednak brakuje odpowiedniego wyszkolenia. Być może uświadamianie już na etapie wczesnoszkolnym miałoby pozytywne skutki.
Tak czy inaczej, trzeba coś zrobić, by wyeliminować pijanych kierowców z polskich dróg. Każdego roku przez nich ginie co najmniej kilkadziesiąt osób.
