Około siedem miesięcy temu trafił do sieci materiał, w którym pewien popularny Amerykanin postanowił zostać pilotem półciężarówki.
Z pewnością pamiętacie youtubera skaczącego drogim pick-upem. To twórca kanału Street Speed 717, który raczej nie martwił się potencjalnymi kosztami swoich wyczynów. Tym razem jednak mógł się przeliczyć. Maszyną, której użył w popisie był nowy RAM 1500 TRX. Nie trzeba nikomu udowadniać, że to drogi samochód, nawet jak na warunki amerykańskie.
Youtuber wybrał odpowiednie miejsce (puste pole) i przygotował wraz z kumplami nasyp, który posłużył jako skocznia. Przelot był rzeczywiście daleki. Mógł sięgać nawet 30 metrów. Trudno się dziwić, skoro samochód został rozpędzony do 75 km/h. Problemem było jednak lądowanie.
Pierwszy kontakt z podłożem miało przednie koło – to ono musiał pochłonąć najwięcej energii. Udało się uniknąć dachowania, ale to jedyny plus całego przedsięwzięcia. Mężczyzna nie opróżnił nawet skrzyni załadunkowej, dlatego wszystko wypadło i przyczyniło się do powstania licznych uszkodzeń.
Pierwszy rzut okiem ujawnił pokrzywioną osłonę dolną, pęknięty zderzak, wybitą tylną szybę, zniszczoną osłonę załadunku i przede wszystkim wygiętą kabinę. Koszty naprawy były na pewno wysokie. Na tym jednak nie koniec.
Problemy z prawem
Nagranie szybko obiegło cały świat. W końcu trafiło do sądu. Ustalono, że sama próba została wykonana na terenie prywatnym (kolegi youtubera), ale na materiałach zarejestrowano też jazdę na terenach będących własnością publiczną Pensylwanii. Amerykanin usłyszał osiemnaście zarzutów, wśród których znalazły się:
- dwa przypadki zakłócania dróg wodnych
- sześć przypadków zanieczyszczenia wód
- cztery przypadki niewłaściwego korzystania z wód i mienia
Mężczyzna usłyszał surowy wyrok – karę w wysokości 53 000 dolarów. To ponad 200 tysięcy złotych. Został wcielony do programu ARD (Accelerated Rehabilitative Disposition Program), którego celem jest praca społeczna. Jeżeli zostanie ona wykonana w ciągu roku, to zarzuty zostaną wyczyszczone.
Youtuber tłumaczył się niewiedzą. Twierdził, że nie miał pojęcia o zakazie przejeżdżania przez potok. Oznajmił również, że nigdy nie zaśmiecał terenu i dbał o faunę i florę. Warto dodać, że usunął z kanału materiały, które mogły drażnić ekologów.