Nietrudno odnieść wrażenie, że rewolucja przemysłu motoryzacyjnego daje szanse zupełnie nowym graczom, którzy do tej pory nie mieli siły przebicia.
W pewnym sensie wszyscy zaczynają od zera. Przy odpowiednim kapitale, rozsądnym planie i takiej też strategii, można dołączyć do elitarnego grona, czego świetnym przykładem jest ten słoweński supersamochód.
Polscy fani motoryzacji to naprawdę liczna grupa. Ich spora część z pewnością chętnie zobaczyłaby polski samochód, z którego mogliby wszyscy być dumni. Niestety, polityka pomieszana ze wschodnią mentalnością nie daje nadziei na taki rozwój sytuacji.
Możemy popatrzeć, jak robią to inni i liczyć, że któreś pokolenie wyciągnie kiedyś wnioski. Nawet małe państwa potrafią wystartować, jak z procy i stworzyć coś budzącego pożądanie w tej branży.
Słoweński supersamochód nadjeżdża
Oto Tushek Aeon. Tak, nazwa nie brzmi jakoś wybitnie w polskim języku, ale nawiązuje ona do założyciela marki, którym jest Aljoša Tušek, kierowca wyścigowy, który ma za swoimi plecami zarówno odpowiednie zaplecze finansowe, jak i kadrowe.
Przejdźmy zatem do samochodu. Jego stylistyka jest naprawdę wybitna. Auto prezentuje się znakomicie, dzięki zgrabnej sylwetce przypominającej bolid wyścigowy. Takie skojarzenia nie są przypadkowe. Słoweński supersamochód został dopracowany pod kątem aerodynamicznym. Przy takim potencjale ma to ogromne znaczenie.
>Izera ze wsparciem Pininfariny. Jeszcze daleka droga, a debiut zaplanowany na 2025 rok
Auto będzie oferowane w dwóch konfiguracjach napędowych. Pierwsza z nich to Tushek Aeon E, czyli wariant w pełni elektryczny. Oferuje 2500 koni mechanicznych. Tak, dwa i pół tysiąca. To wszystko przy masie wynoszącej zaledwie 1600 kilogramów. Stosunek mocy do masy jest więc imponujący (1,7 konia mechanicznego na 1 kilogram).
Wariant hybrydowy typu plug-in jest słabszy, ale wydaje się lepiej przystosowany do aktualnych oczekiwań klientów. Łączy silnik V8 z jednostką elektryczną. Potencjał systemowy tego zestawu to 1930 koni mechanicznych. Masa własna? Jeszcze skromniejsza: 1480 kilogramów. Tutaj stosunek mocy do masy wynosi 1,3 konia mechanicznego na 1 kilogram.
Oba samochody zapowiadają się znakomicie. Nie są jednak pierwszymi dla tej marki. Tushek stworzył wcześniej model TS 900, który oferował 937 koni mechanicznych i rozpędzał się do setki w 2,7 sekundy.
Słoweńcom możemy pozazdrościć sukcesu. A co z polskimi inwestycjami motoryzacyjnymi? Cytując słynnego prezentera znanego teleturnieju: „Nie wiem, ale się domyślam”.
Sąsiad założył firmę i buduje supersamochód o mocy 5000koni mechanicznyc, oczywiście elektryk. Powiem mu by zrobił jakieś fajne rendery w programie graficznym. O takim supersamochodzie Sloweńcy mogą tylko pomarzyć.
oj tak, nie ma to jak 2500 konne concept cary, aż mi sie przypomina Dev16 którego już chyba 10 lat zapowiadają