Pomysły domorosłych projektantów i inżynierów bywają, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne. Ten projekt jest świetnym tego przykładem.
To najkrótszy Ford Fiesta na świecie. Nie zdobył oficjalnego tytułu, ale patrząc na jego profil trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości. Dlaczego ktoś zrobił taką szkaradę? Można tylko stawiać hipotezy, ponieważ autor projektu nie zdradził swoich intencji.
Niewykluczone, że jest to konstrukcja stworzona z dwóch wraków – jeden mógł mieć zniszczony tył, a drugi przód. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś kupił Fiestę „w całości” i zdecydował się wyciąć większą część jej kabiny.
Samochód wygląda kuriozalnie. Przypomina nieco pojazdy dostępne dla 16-latków. Dysponuje jednak normalnym silnikiem. Jego krótki rozstaw osi i proporcjonalnie wysoko poprowadzona linia dachu nie zwiastują gokartowego prowadzenia.
Ciekawostką są drzwi z charakterystycznym wycięciem przy tylnym błotniku. Uwagę zwraca także dwustopniowy dach. który jest jasnym dowodem na to, że to nie piękny design był tu najważniejszy.
Tak czy inaczej, auto jeździ, choć bezpiecznym byśmy go nie nazywali. Jego właściciel może za to cieszyć się rozgłosem – i to międzynarodowym, bo o jego samochodzie piszą media z całego świata. Podejrzewamy, że właśnie to było priorytetem.
No cóż, nie wszystko w motoryzacji musi mieć sens. I to w gruncie rzeczy jest jej dużą zaletą. Niemniej jednak wolimy standardową Fiestę, która bardzo dobrze wygląda i tak też się prowadzi.