Japoński SUV w hybrydowym wydaniu ma słuszne gabaryty i podwyższoną masę własną. Mimo tego, poradził sobie całkiem nieźle w tej wymagającej próbie.
Test łosia jest prawdziwym wyzwaniem dla współczesnych samochodów, które zazwyczaj cierpią na nadwagę. Wszystko za sprawą dużego bagażu technologicznego. Nissan X-Trail e-Power jest jednym z najnowocześniejszych modeli w swoim segmencie, co nie wróżyło zwinności.
Sama sylwetka też nie niczego wspólnego z dynamiczną jazdą. Wysoko umieszczony środek ciężkości (jak to w takich autach) i miękkie zawieszenie zwiastują inne preferencje. I rzeczywiście, X-Trail skupia się przede wszystkim na komforcie.
Na szczęście okazało się, że potrafi także nieźle skręcać. Gwałtowne manewry przy znacznej prędkości nie wyprowadzają go z równowagi na tyle, by kierowca tracił kontrolę. Owszem, pojawia się podsterowność, ale jest niwelowana przez elektronikę.
Nissan X-Trail e-Power w teście łosia
Przy jakiej prędkości udało się pokonać szykanę? Wartość graniczna sięgnęła 74 km/h. Nie jest to oczywiście rekord, ale masa własna, wysokie nadwozie i przeznaczenie samochodu nie sugerują sportowych właściwości jezdnych. Dla porównania, Toyota RAV4 wypadła znacznie gorzej.
Na drugim etapie testu pojawiło się „myszkowanie” przodem, ale układ stabilizacji toru jazdy skutecznie dohamował odpowiednie koła. Wytracenie prędkości pozwoliło na utrzymanie właściwego kierunku.
Co ważne, przy 77 km/h również udało się zachować właściwy tor, choć pojawiło się strącenie pachołka. Mimo wszystko, wyszło naprawdę przyzwoicie, dlatego można uznać, że hybrydowy X-Trail spisał się na czwórkę z plusem.
W tym miejscu warto wspomnieć, czym jest napęd e-Power. Jak już wiadomo, to hybryda, ale nietypowa. Za rozpędzanie samochodu odpowiada jednostka elektryczna (albo dwie, jeżeli to wersja AWD). Z kolei silnik spalinowy pełni funkcję agregatu – wytwarza energię, która trafia do baterii, a następnie do wspomnianej jednostki na prąd. Taki układ nie wymaga stosowania skrzyni (nawet CVT).
Nissan X-Trail e-Power 2WD oferuje 204 konie mechaniczne i 330 niutonometrów. Jak ujawnił nasz premierowy test, taka konfiguracja japońskiego SUV-a zadowala się 6,2 litra na 100 kilometrów. Cena? Od 196 200 złotych. Dopłata do 213-konnej wersji z napędem na obie osie (e-4ORCE) wynosi 10 tysięcy złotych.