Japońska marka przedstawiła światu nowego ASX-a, który jest tym samym dla Captura, czym Suzuki Swace dla Corolli. Krótko mówiąc, wierną kopią.
Nie było szans na ciepłe przyjęcie przez rynek. Francuski model jest bez wątpienia jednym z najlepszych w segmencie, ale nie ma niczego wspólnego z tym, co charakteryzuje modele z trzema diamentami w logo. Mitsubishi Outlander Black Edition pokazuje natomiast, czego oczekują wierni klienci tej firmy.
Zacznijmy od tego, że kolejna edycja specjalna oparta jest na nowej generacji tego samochodu. Po cichu liczymy, że czwarte wcielenie oferowane w Azji od 2021 roku wkrótce trafi na Stary Kontynent. Z pewnością budziłoby duże zainteresowanie klientów.
Mitsubishi Outlander Black Edition
Rzućmy okiem na edycję specjalną, bo to ona jest główną bohaterką tego materiału. Wyróżnia się czarnymi akcentami, które mogą być uzupełnione szarym lub czerwonym lakierem. Owa czerń zdobi listwy ozdobne, 20-calowe felgi aluminiowe i dach.
Zmiany we wnętrzu opierają się na tych samych motywach kolorystycznych. Podsufitka jest oczywiście ciemna, podobnie jak dekory. Tworzy to elegancki klimat. Kokpit, jak w każdym nowym egzemplarzu tego modelu jest minimalistyczny i ergonomiczny.
Samochód został przy okazji odrobinę zaktualizowany. Można liczyć na połączenie Wi-Fi (za stałą opłatą), które zapewnia nieograniczoną ilość danych. Są też nowe funkcje systemu My Mitsubishi Connect.
Mitsubishi Outlander Black Edition jest dostępne na rodzimym rynku od 4 621 100 jenów, co przy aktualnym kursie (0,034) oznacza wydatek około 157 117 złotych.