Coraz bardziej zaostrzające się normy ekologiczne i trendy w przemyśle motoryzacyjnym nie są łaskawe dla takich samochodów.
Mazda MX-5 to jeden z nielicznych modeli na rynku, który ma pierwotny charakter prowadzenia. Użytkując to auto można poczuć się jego częścią. Krótko mówiąc, kierowca niezwykle integruje się z maszyną.
To zasługa wielu czynników, ale warto wyróżnić niewielką masę, jej dobre rozłożenie, tylny napęd, bezpośredni układ kierowniczy i swego rodzaju „mechaniczność konstrukcyjną”, która daje mnóstwo frajdy.
Pewna przyszłość
Nie jest jednak tajemnicą, że niemal każdy producent coraz śmielej zmierza w stronę pełnej elektryfikacji. Przykładowo, wiele marek ma już w 2030 roku oferować całe gamy modelowe na prąd, co oznacza wykluczenie napędów stricte spalinowych.
Mazda MX-5 nie ma za wiele wspólnego z pogonią za najnowocześniejszymi, ekologicznymi trendami. I to oczywiście cieszy. Pozostaje mieć nadzieję, że pierwotna koncepcja tego udanego samochodu przetrwa.
Japończycy obiecują pozostawić kluczowe cechy konstrukcyjne: napęd na tylną oś i silnik spalinowy. Trudno jednak wykluczyć obecność elektrycznego wsparcia. Czy nowa Mazda MX-5 stanie się hybrydą?
Na to pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi albo nie została ona ujawniona. Wydaje się, że nie byłoby w tym nic złego, jeżeli masa własna zostałaby utrzymana na właściwym poziomie. Jeżeli to ma utrzymać ten model przy życiu, to jesteśmy za.