Młodzi kierowcy nie zawsze biorą do siebie nauki wpajane na kursach jazdy. Niestety, czasami prowadzi to do poważnych konsekwencji.
Tak też było w tym przypadku, kiedy 22-latek prowadził pijany i rozbił się na drzewie. Zaczęło się od brawurowego wyprzedzania innych pojazdów. Dostrzegli to mundurowi jadący tą samą drogą (w okolicach Dobiegniewa). Postanowili włączyć sygnały świetlne i zatrzymać kierowcę.
Szybko okazało się, że użytkownik starego Forda nie zamierza postępować zgodnie z rozsądkiem. Próbował uciec przed policją, co było karkołomnym pomysłem. Prędzej czy później musiało się skończyć aresztowaniem.
Bolesna nauczka
Kierowca ewidentnie nie radził sobie ze swoim samochodem i w końcu rozbił się na drzewie. Mundurowi przewidywali najgorsze, ale okazało się, że mężczyzna przeżył, a nawet wysiadł z kabiny o własnych siłach.
Funkcjonariusze nie mieli wątpliwości, że jest pod wpływem alkoholu. Urządzenie pomiarowe wykazało niemal dwa promile. Mężczyzna usłyszał zarzuty związane z niezatrzymaniem do kontroli i prowadzeniem pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości. Grozi mu nawet 5 lat pozbawienia wolności.
Do sieci trafiło nagranie przedstawiające fragment pościgu. Było już po zmroku, co potęgowało zagrożenie. Gdyby na drodze był jakiś pieszy lub rowerzysta, mogłoby dojść do tragedii. Liczymy, że sąd wyda wyrok, który zniechęci uciekiniera do recydywy.