Wojciech Krzemiński
Południowokoreański producent ma naprawdę bogatą ofertę modelową. Postanowiliśmy sprawdzić, co oferuje bazowy model w podstawowej konfiguracji.
Czy najtańszy Hyundai to akt desperacji? Nic bardziej mylnego. Oczywiście, trudno oczekiwać „wodotrysków”, ale to już nie te czasy, gdy budżetowe propozycje na rynku samochodowym miały tylko koła i kierownicę.
I to jest ta dobra wiadomość. W czym więc tkwi problem? Niestety, jest on globalny i dotyczy wzrostu cen praktycznie wszystkiego, co można kupić. Jeszcze dziesięć lat temu za taką kwotę można było nabyć samochód kompaktowy. Dziś ledwo wystarczy na model miejski.
To jednak nie jest wina producenta. Inflacja, kryzysy gospodarcze, skutki pandemii, a do tego wątpliwa polityka podatkowa w Europie – to wszystko wpływa na wzrost kosztów produkcji, dystrybucji i sprzedaży.
Przejdźmy jednak do rzeczy, by lepiej poznać ten model i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto postawić na jego zakup? Niektórzy uznają od razu, że nie, bo są przecież fajniejsze auta używane, ale pamiętajmy, że istnieje spore grono kierowców, którzy cenią spokój, zapach nowości i ochronę gwarancyjną.
Najtańszy Hyundai na rynku, czyli i10
Pod względem gabarytów, to typowy przedstawiciel segmentu A. Jego trzecia, aktualnie oferowana generacja ma 3670 milimetrów długości, 1680 milimetrów szerokości oraz 1480 milimetrów wysokości. To wszystko przy rozstawie osi wynoszącym 2385 milimetrów.
Jeżeli chodzi o design, jest naprawdę nieźle. Pas przedni został przyjemnie narysowany, co uwydatniają zadziornie spoglądające reflektory i ładny grill z wkomponowanymi światłami LED do jazdy dziennej.
Tył jest nieco prostszy, ale wciąż zgrabny. Dominują tu zaokrąglone lampy, który sąsiadują z klapą bagażnika, w której centralnym miejscu znajduje się klamka bagażnika. Warto w tym miejscu podkreślić, że najtańszy Hyundai jest pięciodrzwiowy.
Mały silnik, duża oszczędność
W samochodzie ważącym około 1000 kilogramów nie potrzeba ogromnej mocy, by móc przyspieszać. Poza tym, to model o miejskim przeznaczeniu, co jeszcze bardziej ogranicza potrzeby napędowe. A teraz czas na liczby.
Najtańszy Hyundai w podstawowej wersji skrywa silnik 1.0 MPI, który generuje 67 koni mechanicznych i 96 niutonometrów. Fakt, to skromne wartości, podobnie jak gabaryty pojazdu. W miejskiej dżungli nie trzeba jednak większego stada pod maską. Dodajmy, że trzycylindrowa konstrukcja współpracuje z pięciobiegową przekładnią manualną, która kieruje całą moc na przednią oś.
Osiągi? Bez rewelacji, ale akceptowalne. Przyspieszenie do setki trwa 14,8 sekundy. Z kolei prędkość maksymalna wynosi 156 km/h. Należy w tym miejscu dodać, że w ofercie jest również mocniejszy silnik – 84-konny 1.2 MPI, który ma lepszą dynamikę – z przekładnią manualną. Automat jest fatalny i lepiej go unikać.
Najważniejsze dla potencjalnego nabywcy będą oczywiście pomiary spalania. Według użytkowników, Hyundai i10 zużywa średnio 6 litrów na 100 kilometrów. To nieco więcej niż podaje producent, ale wciąż stosunkowo mało.
Bazowe wyposażenie
Warto zerknąć do cennika, by poznać podstawową wersję. Nosi nazwę Pure i obejmuje znacznie więcej elementów, niż może się wydawać. Powodem tego jest nie tylko wymagająca konkurencja, ale też zaostrzające się normy bezpieczeństwa w Unii Europejskiej, które zmuszają producentów do stosowania nowych rozwiązań.
Najtańszy Hyundai i10 oferuje elektryczne wspomaganie kierownicy, halogeny, światłą LED do jazdy dziennej, 14-calowe felgi stalowe z kołpakami, fotel z regulacją wysokości, składaną kanapę, elektryczne szyby przednie, skórzaną kierownicę, klimatyzację manualną, cyfrowe zegary, ośmiocalowy ekran dotykowy i centralny zamek.
Jak widać, nie ma powodów do narzekania. A to jeszcze nie jest koniec, ponieważ wspomniane normy oraz nacisk marki na bezpieczeństwo owocują zastosowaniem ważnych rozwiązań już w podstawowym wyposażeniu.
Wspomniana wersja Pure oferuje jeszcze: poduszki powietrzne (przednie, boczne i kurtynowe), mocowania ISOFIX, blokady drzwi, tempomat, asystentów pasa ruchu, unikania kolizji z wykrywaniem pieszych, monitorowania uwagi kierowcy i ograniczeń prędkości oraz funkcję ostrzegania o odjechaniu poprzedzającego pojazdu.
Ile kosztuje najtańszy Hyundai?
I tu przechodzimy do najbardziej interesującego wniosku. Najtańszy Hyundai to wydatek dokładnie 68 000 złotych. Ta kwota wydaje się przesadna, ale biorąc pod uwagę oferty konkurencji jest adekwatna do sytuacji rynkowej. Niestety.
Musimy jednak uczciwie zaznaczyć, że cena dotyczy egzemplarzy z rocznika 2024, które ma wspomniane wyżej wyposażenie i opisany układ napędowy. Podejrzewamy, że gdyby istniał „golas” bez klimatyzacji, bajerów i asystentów, to kosztowałby i tak około 55 tysięcy złotych. Takie czasy.
>Najtańsze kombi 2024 kusi polskich kierowców. Co oferuje?
Przypomnijmy, że Hyundai oferuje standardowo pięcioletnią gwarancję bez limitu kilometrów, co też ma znaczenie. Klienci wybierający model z segmentu A wykorzystują go głównie do celów prywatnych i chcą mieć spokój, dlatego taka usługa jest bardzo istotna.
Hyundai i10 to udany model, który świetnie sprawdza się w mieście. Kupno bazowej wersji jest niezłym pomysłem, biorąc pod uwagę naprawdę bogate wyposażenie. Jeżeli ktoś chce mieć jeszcze lepiej wyposażony egzemplarz, to też nie ma problemu, choć radzimy unikać naprawdę kiepskiego automatu, który występuje jako opcja z silnikiem 1.2 MPI.
