Wojciech Krzemiński
Japońska marka w końcu zdecydowała się na dołączenie do europejskiej oferty kolejnej generacji swojego popularnego kompaktu.
To już dziesiąta generacja Hondy reprezentującej segment C. I od razu warto zaznaczyć, że Civic zmienił się praktycznie nie do poznania. Tym razem nie mamy ewolucji, tylko rewolucję, czyli… powrót do designerskiej strategii sprzed „ufo”. Auto jest o 13 cm dłuższe, 3 cm szersze i 2 cm niższe. Ma też o 3 cm większy rozstaw osi. Jego proporcje zostały więc wyraźnie zmienione. Na zdjęciach, kompaktowa Honda wydaje się bardzo rosła, dłuższa niż większość kompaktów. Być może w ten sposób Japończycy chcą wyeliminować konieczność prezentowania innych wersji nadwoziowych. Pod względem designu, auto może się podobać, ale więcej będziemy mogli napisać, gdy zobaczymy je na żywo.
Z kolei wnętrze, w porównaniu do poprzedniego wcielenia, zostało nad wyraz uspokojone. Zegary nie są już rozdzielone – wszystkie znajdują się przed kierownicą i patrzy się na nie z perspektywy środka wieńca. Konsolę centralną tworzy natomiast ekran dotykowy znany z pozostałych modeli Hondy. Pod nim wygospodarowano miejsce na panel klimatyzacji. Choć sam projekt został ugrzeczniony, wciąż ma sportowy charakter. Bagażnik pozostał taki sam – dalej ma 478 litrów pojemności.
W gamie jednostek napędowych po raz pierwszy zagoszczą benzynowe konstrukcje z turbodoładowaniem. Najsłabsza to 1.0 VTEC Turbo o mocy 127 KM. Mocniejszy, 1,5-litrowy motor z tej samej rodziny ma natomiast 182 KM. W ofercie znajdzie się także znany i lubiany, 120-konny diesel i-DTEC.
