Niektóre rozwiązania stosowane w nowych samochodach wydają się mało potrzebnymi gadżetami. W pewnych okolicznościach mogą być wręcz problematyczne.
Z pewnością właśnie tak pomyślał właściciel Range Rovera, gdy zobaczył, jak skończyło się mycie jego samochodu – pewnie zaraz po tym, jak złapał się za głowę i użył przekleństwa (inaczej trudno byłoby to przyswoić). Bajer w samochodzie okazał być przypadkowym generatorem ogromnych kosztów.
Elektrycznie sterowana klapa to przydatny gadżet, który umożliwia komfortowe otwieranie i zamykanie. System bezdotykowy jest jego rozwinięciem. Czy koniecznym? Nie. Gdy jednak obie ręce są zajęte, można wykonać gest nogą, po którego wykryciu klapa uniesie się bez korzystania z przycisku.
Gadżet może kosztować dwa razy
Tutaj jednak czujnik zawiódł. W pobliżu mógł być pilot zintegrowany z dostępem bezkluczykowym (na przykład w kieszeni użytkownika, który stał obok). Właśnie dlatego klapa „pomyliła się” i podniosła w najmniej odpowiednich okolicznościach – na myjni automatycznej.
Szczotki nie miały miejsca, by się przesunąć. Mechanizm zdołał jednak podnieść klapę na nienaturalną wysokość. W końcu doszło do wyrwania jej z zawiasów. Konsekwencje były jednak jeszcze bardziej poważne. Wyrwana klapa uszkodziła nie tylko zawiasy, ale także dach.
Właściciel z pewnością był zirytowany całą sytuacją. To on poniesie koszty naprawy. Użytkownik mógł manualnie zatrzymać proces mycia, ale z pewnością nie zorientował się od razu, że nastąpił problem.