Francuska marka premium należąca do koncernu Stellantis ma jasne plany na przyszłość. Nie każdemu przypadną one do gustu.
DS zostanie elektryczną marką. To już potwierdzona informacja. Patrząc na to zdroworozsądkowo, trudno mówić o jakimkolwiek zaskoczeniu. W końcu w tę stronę zmierza cały przemysł motoryzacyjny. Niewielu przewidywało jednak, że rewolucja napędowa nadejdzie tak szybko.
Przypomnijmy, że gama francuskiej marki jest na ten moment bardzo skromna. Znajdują się w niej crossover, kompaktowy hatchback, kompaktowy SUV oraz sedan z pogranicza segmentów D i E:
- DS 3 Crossback
- DS 4
- DS 7 Crossback
- DS 9
Warto dodać, że DS 9 trafił niedawno do oferty, a DS 4 nie jest jeszcze oferowany w Polsce. Do tej pory wszystko opierało się więc na dwóch modelach. To nieco za mało, by nie wypuścić klienta z salonu bez sprzedanego auta. Teraz może być handlowcom nieco łatwiej.
Era aut elektrycznych
Radość nie potrwa jednak długo, bo wkrótce marka zostanie oparta na samochodach na prąd. DS zostanie elektryczną marką już w 2024 roku. Tak, już za trzy lata. Ostatnio debiutujące modele w odmianach spalinowych nie będą więc miały za długiego stażu rynkowego. Szkoda.
Na ten moment w gamie jest tylko jeden model oferujący elektryczny – ten najmniejszy, czyli DS 3 Crossback. Spodziewaliśmy się więc, że etap przejściowy, czyli auta hybrydowe będą dominować dłużej, niż przez 36 miesięcy. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy producent zdoła rozkręcić sprzedaż do tego czasu.
Wiadomo, że nowe modele wykorzystają platformę STLA Medium. Jak sama nazwa wskazuje, będzie ona przeznaczona dla modeli średniej wielkości (4000-5200 milimetrów długości) – oczywiście tych z elektrycznym napędem.
Jak wynika ze wstępnych zapowiedzi przedstawicieli francuskiego producenta, zostaną wyposażone w baterie o pojemnościach 87-104 kWh, które mają zapewniać do 770 kilometrów zasięgu (normy WLTP).